- Chyba zgłupiałeś! Chcesz
zniszczyć Thora i Odina? Przecież oni są dwa razy silniejsi od ciebie. Szybciej
oni ciebie zabiją niż ty ich. A mnie razem z tobą- powiedziała Rose nerwowo
chodząc po pomieszczeniu.
- Auć! Serio nie wierzysz we
mnie. To bardzo bolesne- powiedział z wyrzutem Loki. – Kiedy cię pierwszy raz
zobaczyłem myślałem, że jesteś bardziej pewna siebie. Czyżbym się mylił?
- To wca... Właściwie po co wcielałeś
się w rolę tego „Toma”. Po co?- powiedziała z irytacją dziewczyna.
- Musiałem mieć z tobą kontakt,
tylko w taki sposób mogłem się przekonać, że to na pewno ty dostaniesz te moce.
Nie chciałem się bawić w amatorszczyznę pojawiając się od razu w mojej postaci,
więc postanowiłem urządzić małe przedstawienie- powiedział z rozbawieniem
Loki.
-Skoro wszystko było
zaplanowane, to co Cię tak wystraszyło kiedy powiedziałam o twoim zimnie?-
zapytała Rose szybko łapiąc powietrze. Jak się później okazało, nie było to
najlepsze pytanie. Oczy Lokiego w jednej chwili ściemniały ukazując jego gniew
zmieszany ze smutkiem. Szybko stanął do
niej tyłem, aby nie było widać jego wyrazu twarzy.
- To nie jest Twoja sprawa, mam
swoje powody. A zresztą... –przerwał i w jednej chwili znalazł się tuż przy
niej, łapiąc ją za szyję i przyciskając do ściany. Był silny. Mimo, że nie
próbował jej udusić, Rose zaczęła tracić powietrze. Nie widziała sensu , aby
się wyrywać bo to by tylko pogorszyło jej sytuacje.
- Mówiłem Ci chyba żebyś nie
wtrącała się na siłę w nie swoje sprawy! Pamiętaj, że póki co to ja tutaj
władam magią, a nie Ty!- kontynuował z krzykiem lekko poluźniając uścisk.
- Ale te zielone płomienie… -powiedziała
cicho Rose.
- Myślisz, że nimi możesz
zawalczyć? Jedyne co nimi zabijesz to jakąś wyjątkowo powolną muchę- zakpił
Loki.- Jeżeli chcesz się czegoś nauczyć, to musisz mi być posłuszna.
Zrozumiano?
Rose lekko skinęła głową, gdyż
już dłużej nie wytrzymałaby w takiej pozycji. Loki raptownie ją puścił, a ona
bezwładnie upadła na podłogę kaszląc i rozmasowując swoje gardło. Była nim
przerażona. Był niebezpieczny i z pewnością mógłby ją zabić, gdyby tylko coś
nie poszło po jego myśli. Musiała z nim współpracować póki jeszcze nie obudziła
do końca swoich mocy.
- T-to jaki masz plan?- zapytała
niepewnie, jeszcze pokasłując.
- Plan? Niedługo go poznasz. A
jak na razie musimy się stąd wynosić- znowu złapał Rose za rękę, szeptają przy
tym jakieś zaklęcie. Tym razem znaleźli się w dużym apartamencie. Był bardzo
obszerny i zdecydowanie bogato urządzony.
- Ech jak miło być znowu w
domu!- powiedział do siebie Loki, po czym
zwrócił się do dziewczyny.- Na końcu korytarza, po prawej stronie
znajduje się Twój pokój. Póki co radze ci tam pozostać.
Czy ja się nie przesłyszałam? Mój pokój?!
- Jak to mój pokój? Przecież nie
będę tu mieszkać!- wykrzyczała zdenerwowana Rose, a na jej rękach zagościły
lekkie płomienie.
- Oczywiście, że będziesz!
Przecież nie wypuszczę cię teraz na wolność, kiedy twoje moce się rozwijają.
Wole uniknąć niechcianych pożarów- zakpił Loki, po czym ruszył w stronę
kuchni.
- Ja mam rodzinę, przyjaciół!
Mam ich tak po prostu zostawić?- Rose była wściekła.
- Tak. Właśnie tak zrobisz.
Powiesz im, że nie chcesz ich już nigdy widzieć i zerwiesz z nimi wszelkie
kontakty- powiedział Loki spokojnie, nie obdarzając jej nawet jakimkolwiek
spojrzeniem.
- Jesteś potworem!- Rose
wcelowała płomienie w czarownika, który nagle zniknął. Rozejrzała się po domu. Nie ma go. On po prostu… zniknął. Kiedy
tak rozglądała się, próbując usilnie go wypatrzeć, poczuła na swojej szyi
lodowaty oddech. Zadrżała i dostała gęsiej skórki. Obróciła się powoli i
znalazła się kilkanaście centymetrów od twarzy chłopaka. Jego szmaragdowe oczy
były smutne, aż Rose zaczynała mu współczuć. Lecz w odpowiedniej chwili się
otrząsnęła. Nie mogła mu ufać, był przecież Kłamcą. Zdolnym manipulatorem,
mordercą. Powoli zaczęła się wycofywać, zmierzając w stronę „swojego pokoju”.
Kiedy już doszła do jego drzwi, obróciła się, aby sprawdzić czy Loki nadal tam stoi.
Stał. Wpatrywał się pusto w ścianę, jakby o czymś poważnie myślał. Rose
postanowiła się nim dłużej nie przejmować. Weszła do jej nowego pokoju. Przed
sobą ujrzała spore pomieszczenie, z czerwonymi ścianami, wielkim regałem z
książkami oraz dużym łóżkiem.
Zauważyła że w zasobie książek
znajdowały się przede wszystkim jej ulubione. Skąd on o nich wiedział? Była pozytywnie zaskoczona niektórymi zdolnościami Lokiego. Na jedną rzecz zwróciła
szczególną uwagę. W pokoju nie było ani jednego okna. Jakby ukrywał ją przed
światem. Wyszła z pomieszczenia aby zapytać się Lokiego o co w tym chodzi. Lecz
nie zastała go w salonie. Ani w kuchni. Ani w żadnym z pokoi. Tego dnia już ani
razu go nie zobaczyła.
Fajne fajne ;) czytam dalej :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuń