niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 5 "Umowa"



- Chyba zgłupiałeś! Chcesz zniszczyć Thora i Odina? Przecież oni są dwa razy silniejsi od ciebie. Szybciej oni ciebie zabiją niż ty ich. A mnie razem z tobą- powiedziała Rose nerwowo chodząc po pomieszczeniu.
- Auć! Serio nie wierzysz we mnie. To bardzo bolesne- powiedział z wyrzutem Loki. – Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem myślałem, że jesteś bardziej pewna siebie. Czyżbym się mylił?
- To wca... Właściwie po co wcielałeś się w rolę tego „Toma”. Po co?- powiedziała z irytacją dziewczyna.
- Musiałem mieć z tobą kontakt, tylko w taki sposób mogłem się przekonać, że to na pewno ty dostaniesz te moce. Nie chciałem się bawić w amatorszczyznę pojawiając się od razu w mojej postaci, więc postanowiłem urządzić małe przedstawienie- powiedział z rozbawieniem Loki.
-Skoro wszystko było zaplanowane, to co Cię tak wystraszyło kiedy powiedziałam o twoim zimnie?- zapytała Rose szybko łapiąc powietrze. Jak się później okazało, nie było to najlepsze pytanie. Oczy Lokiego w jednej chwili ściemniały ukazując jego gniew zmieszany ze smutkiem. Szybko  stanął do niej tyłem, aby nie było widać jego wyrazu twarzy.
- To nie jest Twoja sprawa, mam swoje powody. A zresztą... –przerwał i w jednej chwili znalazł się tuż przy niej, łapiąc ją za szyję i przyciskając do ściany. Był silny. Mimo, że nie próbował jej udusić, Rose zaczęła tracić powietrze. Nie widziała sensu , aby się wyrywać bo to by tylko pogorszyło jej sytuacje.
- Mówiłem Ci chyba żebyś nie wtrącała się na siłę w nie swoje sprawy! Pamiętaj, że póki co to ja tutaj władam magią, a nie Ty!- kontynuował z krzykiem lekko poluźniając uścisk.
- Ale te zielone płomienie… -powiedziała cicho Rose.
- Myślisz, że nimi możesz zawalczyć? Jedyne co nimi zabijesz to jakąś wyjątkowo powolną muchę- zakpił Loki.- Jeżeli chcesz się czegoś nauczyć, to musisz mi być posłuszna. Zrozumiano? 
Rose lekko skinęła głową, gdyż już dłużej nie wytrzymałaby w takiej pozycji. Loki raptownie ją puścił, a ona bezwładnie upadła na podłogę kaszląc i rozmasowując swoje gardło. Była nim przerażona. Był niebezpieczny i z pewnością mógłby ją zabić, gdyby tylko coś nie poszło po jego myśli. Musiała z nim współpracować póki jeszcze nie obudziła do końca swoich mocy.
- T-to jaki masz plan?- zapytała niepewnie, jeszcze pokasłując.
- Plan? Niedługo go poznasz. A jak na razie musimy się stąd wynosić- znowu złapał Rose za rękę, szeptają przy tym jakieś zaklęcie. Tym razem znaleźli się w dużym apartamencie. Był bardzo obszerny i zdecydowanie bogato urządzony. 
- Ech jak miło być znowu w domu!- powiedział do siebie Loki, po czym  zwrócił się do dziewczyny.- Na końcu korytarza, po prawej stronie znajduje się Twój pokój. Póki co radze ci tam pozostać.
Czy ja się nie przesłyszałam? Mój pokój?!
- Jak to mój pokój? Przecież nie będę tu mieszkać!- wykrzyczała zdenerwowana Rose, a na jej rękach zagościły lekkie płomienie.
- Oczywiście, że będziesz! Przecież nie wypuszczę cię teraz na wolność, kiedy twoje moce się rozwijają. Wole uniknąć niechcianych pożarów- zakpił Loki, po czym ruszył w stronę kuchni.
- Ja mam rodzinę, przyjaciół! Mam ich tak po prostu zostawić?- Rose była wściekła.
- Tak. Właśnie tak zrobisz. Powiesz im, że nie chcesz ich już nigdy widzieć i zerwiesz z nimi wszelkie kontakty- powiedział Loki spokojnie, nie obdarzając jej nawet jakimkolwiek spojrzeniem.
- Jesteś potworem!- Rose wcelowała płomienie w czarownika, który nagle zniknął. Rozejrzała się po domu. Nie ma go. On po prostu… zniknął. Kiedy tak rozglądała się, próbując usilnie go wypatrzeć, poczuła na swojej szyi lodowaty oddech. Zadrżała i dostała gęsiej skórki. Obróciła się powoli i znalazła się kilkanaście centymetrów od twarzy chłopaka. Jego szmaragdowe oczy były smutne, aż Rose zaczynała mu współczuć. Lecz w odpowiedniej chwili się otrząsnęła. Nie mogła mu ufać, był przecież Kłamcą. Zdolnym manipulatorem, mordercą. Powoli zaczęła się wycofywać, zmierzając w stronę „swojego pokoju”. Kiedy już doszła do jego drzwi, obróciła się, aby sprawdzić czy Loki nadal tam stoi. Stał. Wpatrywał się pusto w ścianę, jakby o czymś poważnie myślał. Rose postanowiła się nim dłużej nie przejmować. Weszła do jej nowego pokoju. Przed sobą ujrzała spore pomieszczenie, z czerwonymi ścianami, wielkim regałem z książkami oraz dużym łóżkiem.
Zauważyła że w zasobie książek znajdowały się przede wszystkim jej ulubione. Skąd on o nich wiedział? Była pozytywnie zaskoczona niektórymi  zdolnościami Lokiego. Na jedną rzecz zwróciła szczególną uwagę. W pokoju nie było ani jednego okna. Jakby ukrywał ją przed światem. Wyszła z pomieszczenia aby zapytać się Lokiego o co w tym chodzi. Lecz nie zastała go w salonie. Ani w kuchni. Ani w żadnym z pokoi. Tego dnia już ani razu go nie zobaczyła.

1 komentarz:

Zapraszam do komentowania rozdziałów. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne ;)