Otworzyła oczy.
Każdy dzień był dla niej taki
sam. Codzienne lekcje, zadania, zajęcia dodatkowe. Wszystko to zlewało się w
męczącą monotonnie. Każdy moment jej życia stawał się nudny, jakby wcześniej
przez kogoś zaplanowany. Codziennie rozmyślała o tym co sprawia, że mimo
zewnętrznej normalności czuje się inna. To było dla niej tajemnicą.
Po paru minutach rozmyślania
stwierdziła, że powinna się już zbierać.
„Witaj codzienności” pomyślała. W szkole jak zwykle powitały ją jej
przyjaciółki. Kochała je i ufała im, jednakże parę spraw wolała zatrzymać tylko
i wyłącznie dla siebie. Nie chciała ich przecież martwić swoim poplątaniem
tożsamości.
- Cześć!- powiedziała jak gdyby
nigdy nic.
- Hej Rose!- odpowiedziała
chórkiem grupka dziewczyn.
Rosalie. Tak miała na imię. Nie
lubiła pełnej wersji swojego imienia, była jakaś taka… drętwa. Wolała jak
mówiono na nią Rose.
- To jak idziesz dziś na imprezę
do Jacka? – zapytała optymistycznie Vanessa, odgarniając włosy z piwnych oczu.
- Nie wiem czy powinnam. Wiesz,
niedawno zerwaliśmy…- powiedziała niepewnie Rose, z każdy słowem ściszając swój
głos.
Z Jackiem była ponad 2 lata.
Chodzili do tej samej klasy i poznali się na początku nauki w gimnazjum. Nie
była to miłość od pierwszego wejrzenia, wręcz przeciwnie- początkowo za sobą
nie przepadali. Jednak z biegiem czasu przekonali się co do siebie i zaczęli ze
sobą chodzić. Tworzyli zgraną parę, lecz na początku trzeciej i ostatniej klasy
stwierdzili, że to nie ma sensu. Zostali przyjaciółmi. To brzmi tak pospolicie
i typowo. Mimo „pokoju” jaki zawarli Rose nie była pewna czy chce się z nim
widywać.
- Oj przestań! Przecież
zostaliście przyjaciółmi, a to że ze sobą zerwaliście nie oznacza że nie możecie
utrzymywać kontaktu- wtrąciła Violet i mrugnęła do Rose, dając tym samym znać,
że nie ma się co przejmować.
- Ech no dobrze. Mogę pójść, ale
to wcale nie oznacza, że będę się tam dobrze bawiła. Idę tam ze względu na was– skończyła szybko Rose i zmierzyła w stronę sali od biologii.
Lekcje minęły jej szybko. Nikogo
dziś nie słuchała, bo zajęta była czytaniem jej ulubionej mitologii i
rozmyślaniu o dzisiejszej imprezie. Nadal uważała, że to nie był dobry pomysł.
Po powrocie do domu od razu
zaczęła przygotowywania do wyjścia. Mimo jej wielkiej, przepełnionej ciuchami
szafy, znowu uświadomiła sobie że nie wie w co się ubrać. W końcu zdecydowała
się na czarną mini. Westchnęła i położyła się na łóżku . Teraz pozostaje tylko czekać pomyślała.
mhyyy ciekawe, ciekawe :D Zycze weny do pisania dalej tego bloga ;) <3
OdpowiedzUsuńelfiahistoria.blogspot.com
bardzo ciekawy :D cieszę się że znalazłam ten blog :)
OdpowiedzUsuńCzytać, czytać :D
OdpowiedzUsuńFajne tylko trochę krótkie ;) ale nie narzekam po prostu myślę że za szybko skończy się takto blog ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNareszcie zabrałam się do czytania ^^ super!
OdpowiedzUsuń