Następnego dnia Rose i jej
klasa, mieli lekcje z ich wychowawczynią- Panną White. Widać było, że miała ona
do przekazania jakąś ważną informacje.
- Do waszej klasy zawita dziś nowy
uczeń. Mam nadzieję, że powitacie go z nie małym entuzjazmem- powiedziała po
czym wyszła na chwile z Sali. Wróciła z chłopakiem idącym za nią niczym cień.
Był on wysoki o kruczoczarnych, sięgających ramion włosach oraz szmaragdowych
oczach.
- Dzień Dobry!- powiedział.
Widać, że był trochę speszony tym, że
cała klasa wlepiała w niego ciekawe oczy.
- Posłuchajcie, to jest Thomas
Johnson. Przyjechał do nas z Londynu- powiedziała śpiesznie Pani, po czym
zwróciła się do chłopaka.- Tom zajmij jakieś wolne miejsce.
„Nowy” chwile rozglądał się po
klasie. W końcu wypatrzył sobie wolne miejsce i usiadł obok niezbyt zainteresowanej
Rose.
- Cześć, jestem Tom- powiedział
i wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny.
- Yhym. Ja jestem Rose-
odpowiedziała nie zwracając uwagi na gest chłopaka, po czym wróciła do swoich
zajęć.
Przez wszystkie lekcje Tom
próbował nawiązać jakikolwiek kontakt z Rose, jednak ona nie wydawała się być
zainteresowana. Po zakończeniu lekcji, kiedy dziewczyna już zmierzała do drzwi
wyjściowych, Tom znowu spróbował swoich sił.
- Hej! Tak sobie myślałem czy
nie chciałabyś się gdzieś przejść, może oprowadzić mnie po okolicy? – zapytał
śpiesznie chłopak.
- No wiesz mam trochę dużo
zajęć…- ucięła Rose i spojrzała na błagające oczy Toma.- No dobrze, już nie
patrz tak na mnie. Tylko nie za długo.
Wyszli ze szkoły i Rose zaczęła
opowiadać o mieście, o zabytkach i ciekawych miejscach. Tom wyglądał na
zainteresowanego, jednakże nie odzywał się dużo, tylko od czasu do czasu
przytakiwał. Kiedy już skończyli wycieczkę i znaleźli się przy domu Rose,
nastała krepująca cisza. Obydwoje nie do końca wiedzieli co powiedzieć, tylko
stali i wpatrywali się w siebie. Uwagę Rose przykuły hipnotyzujące, szmaragdowe
oczy Toma w których zatapiała się z każdą minutą. Nie do końca wiedziała co się
z nią dzieje , w końcu nie znała tego chłopaka na tyle dobrze, aby się w nim
zakochiwać. Nie, to z pewnością nie było zakochanie. Od tego chłopaka biła
jakaś siła, jakaś tajemnica której ona nie mogła rozgryźć.
Po dłuższej chwili wpatrywania
się w siebie, Tom postanowił to przerwać.
- Chciałbym Ci bardzo
podziękować, że mnie oprowadziłaś- powiedział i złapał Rose za rękę. Przeszedł
ją zimny dreszcz. Jezu jakie on ma zimne
ręce. Wręcz promieniuje chłodem. Pomyślała i odruchowo od niego odskoczyła.
Widać było na jego twarzy zdziwienie i
następującą po nim wręcz piorunującą powagę.
- N-nie ma za co- zająkała się.
– Czy tobie nie jest zimno, bo masz strasznie chłodne dłonie?
W jego oczach widać było
przerażenie, jakby ukrywał jakąś tajemnicę. Śpiesznie zaczął się wycofywać.
- Nie, nie nic, znaczy nie jest
mi zimno.– zaczął gubić się w własnych słowach.- Wiesz ja już muszę iść. No to
do jutra.
Zanim Rose się obejrzała chłopak
zniknął za najbliższym budynkiem. Stała tak jeszcze chwile i wpatrywała się
pusto w przestrzeń przed nią. Co go tak
wystraszyło? Co on ukrywa? Te pytania nie dawały jej spokoju. Cały wieczór
zastanawiała się nad tym zdarzeniem i nad samym chłopakiem. Nad tą lodowatą
skórą. Nad jego szmaragdowymi oczami. Nad tym jaką tajemnice mógł skrywać.
Widać, że się zdenerwował kiedy powiedziała o jego zimnych dłoniach. Wiedziała
jednak, że ta historia się nie skończyła i że czeka ją jeszcze dużo tajemnic.
Jednak teraz postanowiła, że nie będzie już o tym dzisiaj myśleć. W końcu
pochłonął ją sen.
bardzo ciekawy rozdział :D
OdpowiedzUsuńTen "Tom" (w nawiasie bo to raczej nie jego imię) to ten ze snu co nie ? (A po opisie zgaduje że tak na serio to Loki , mam racje ?)
OdpowiedzUsuńCiekawe ciekawe :D czytam dalej pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńZimne dłonie rodem ze zmierzchu wraz z nawiązką tajemnic w pakiecie. Super rozdział.
OdpowiedzUsuńBenjamin ❤
UsuńSuper!! ^°^
OdpowiedzUsuń