W mojej głowie narodził się dzisiaj, na geografii, dość rozbudowany pomysł dalszego przebiegu opowiadania. I musze przyznać, że macie na co czekać. Boje sie tylko o opisy, bo to zdecydowanie nie jest moja mocną stroną. Ojoj, chyba zaczne juz pisać, zanim mi pomysł ucieknie.
A wy zabierajcie sie za czytanie (ostrzegam rozdział NIE jest długi).
Lokiego obudziło mocne
walenie w szybę od jego celi. Bardzo powoli otworzył oczy, starając się
zorientować co się dzieje. Jak się okazało obudzili go strażnicy. Szybko weszli
przez drzwi, dźwigając w górę Lokiego i ciągnąc za sobą. Chłopak nie stawiał
oporu. Tak jak sądził, został zaprowadzony na rozmowę z Odynem. Wszechojciec
już na niego czekał, siedząc na swym tronie.
- Przyprowadziliśmy go
Wszechojcze- powiedział jeden z strażników, kłaniając się przed swoim królem.
Drugi zaś, pchnął Lokiego na ziemię, aby i ten oddał pokłon Odynowi. Kłamca
warknął gniewnie.
- Możecie się oddalić-
rzekł Wszechojciec w stronę strażników. Gdy ci odeszli, zwrócił się do „syna”.-
Loki... Powiedz mi dlaczego chciałeś zabić Thora?
Czarnowłosy milczał.
Zdecydowanie nie miał zamiaru rozmawiać z swoim zakłamanym „ojcem”. Nawet nie
chciał na niego patrzeć.
Odyn zauważając ignorancję
ze strony Lokiego, raptownie wstał i podszedł do chłopaka. Złapał go za
podbródek i dźwignął w górę, tak aby Kłamca miał oczy skierowane na niego.
- Nigdy się nie nauczysz,
że rozmówcy patrzy się w oczy?!
- Nie rozmawiam z Tobą i
nie mam zamiaru- odpowiedział cicho Loki.
- Loki, na Walhalle! Skończ
te głupie gierki! Nie będziemy całe wieki znosić Twych wybryków! O co ci
chodzi? Dlaczego tak bardzo chcesz nam zaszkodzić?- zapytał się Odyn z żalem w
głosie.- To my cie wychowaliśmy, to od nas otrzymałeś swoje zdolności.
Traktowaliśmy cię jak jednego z nas i...
- Czyżby?- przerwał Loki.-
Traktowaliście mnie jak JEDNEGO Z WAS? Bo wydaje mi się, że było trochę
inaczej! Okłamałeś mnie, ukrywałeś moje prawdziwe pochodzenie! Zawsze byłem
inny, ale nie sądziłem że jestem...jednym z
potworów, które wybijacie tysiącami!
- Dobrze wiesz, że robiłem
to dla Twojego dobra... Nie chciałem abyś wiedział. Nigdy nie powinieneś się o
tym dowiedzieć!
- Bo co? Bo szukałbym
zemsty? I do czego cię to zaprowadziło „wszechmocny Odynie”? Twój niby synek,
robi zamieszanie.... Któż by pomyślał – powiedział Loki z jadem w głosie.
- Posłuchaj: zawsze
chciałem dla ciebie jak najlepiej, lecz ty... nigdy niczego nie doceniałeś. Od
początku czułem, że jest z tobą coś nie tak, ale ignorowałem ten fakt.
Ale kiedy próbowałeś zabić
Thora, który jak nikt inny się o ciebie troszczył to... po prostu nie chce już
cię uznawać za syna. – powiedział Odyn, przywołując ręką, strażników stojących
niedaleko i czekających na rozkazy.- Zostaniesz w swoim lochu, aż do Dnia Sądu.
Wtedy otrzymasz odpowiednią karę. Może
ona cię czegoś nauczy.
Po tych słowach
Wszechojciec odwrócił się od Lokiego, wracając na swój tron. Strażnicy chwycili
chłopaka i pociągnęli z powrotem w stronę sal więziennych. Wrzucili go siłą do
jego celi i oddalili się. Kłamca został sam. Podniósł się z ziemi i powolnym
krokiem podszedł do ławy. Usiadł. Musiał poważnie pomyśleć o planie ucieczki.
Przyjęcie kary Odyna nie wchodziło w grę. Trochę obawiał się tego co szanowny
„ojczulek” wymyśli dla niego. W końcu po tylu wybrykach, wyrok będzie
zdecydowanie srogi. No, ale to oni skłonili go do wszystkiego co zrobił.
Wszystko jest ich winą. Wszystko.
niesamowity rozdział ^^
OdpowiedzUsuńBiedny Loki <3
OdpowiedzUsuń