poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 18 „To Twoja wina!”

Chyba jednak znajdę troszke czasu i wstawie nowy rozdzialik ;) 
W mojej głowie narodził się dzisiaj, na geografii, dość rozbudowany pomysł dalszego przebiegu opowiadania. I musze przyznać, że macie na co czekać. Boje sie tylko o opisy, bo to zdecydowanie nie jest moja mocną stroną. Ojoj, chyba zaczne juz pisać, zanim mi pomysł ucieknie. 
A wy zabierajcie sie za czytanie (ostrzegam rozdział NIE jest długi).




Lokiego obudziło mocne walenie w szybę od jego celi. Bardzo powoli otworzył oczy, starając się zorientować co się dzieje. Jak się okazało obudzili go strażnicy. Szybko weszli przez drzwi, dźwigając w górę Lokiego i ciągnąc za sobą. Chłopak nie stawiał oporu. Tak jak sądził, został zaprowadzony na rozmowę z Odynem. Wszechojciec już na niego czekał, siedząc na swym tronie.
- Przyprowadziliśmy go Wszechojcze- powiedział jeden z strażników, kłaniając się przed swoim królem. Drugi zaś, pchnął Lokiego na ziemię, aby i ten oddał pokłon Odynowi. Kłamca warknął gniewnie.
- Możecie się oddalić- rzekł Wszechojciec w stronę strażników. Gdy ci odeszli, zwrócił się do „syna”.- Loki... Powiedz mi dlaczego chciałeś zabić Thora?
Czarnowłosy milczał. Zdecydowanie nie miał zamiaru rozmawiać z swoim zakłamanym „ojcem”. Nawet nie chciał na niego patrzeć.
Odyn zauważając ignorancję ze strony Lokiego, raptownie wstał i podszedł do chłopaka. Złapał go za podbródek i dźwignął w górę, tak aby Kłamca miał oczy skierowane na niego.
- Nigdy się nie nauczysz, że rozmówcy patrzy się w oczy?!
- Nie rozmawiam z Tobą i nie mam zamiaru- odpowiedział cicho Loki.
- Loki, na Walhalle! Skończ te głupie gierki! Nie będziemy całe wieki znosić Twych wybryków! O co ci chodzi? Dlaczego tak bardzo chcesz nam zaszkodzić?- zapytał się Odyn z żalem w głosie.- To my cie wychowaliśmy, to od nas otrzymałeś swoje zdolności. Traktowaliśmy cię jak jednego z nas i...
- Czyżby?- przerwał Loki.- Traktowaliście mnie jak JEDNEGO Z WAS? Bo wydaje mi się, że było trochę inaczej! Okłamałeś mnie, ukrywałeś moje prawdziwe pochodzenie! Zawsze byłem inny, ale nie sądziłem że jestem...jednym z  potworów, które wybijacie tysiącami!
- Dobrze wiesz, że robiłem to dla Twojego dobra... Nie chciałem abyś wiedział. Nigdy nie powinieneś się o tym dowiedzieć!
- Bo co? Bo szukałbym zemsty? I do czego cię to zaprowadziło „wszechmocny Odynie”? Twój niby synek, robi zamieszanie.... Któż by pomyślał – powiedział Loki z jadem w głosie.
- Posłuchaj: zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej, lecz ty... nigdy niczego nie doceniałeś. Od początku czułem, że jest z tobą coś nie tak, ale ignorowałem ten fakt.
Ale kiedy próbowałeś zabić Thora, który jak nikt inny się o ciebie troszczył to... po prostu nie chce już cię uznawać za syna. – powiedział Odyn, przywołując ręką, strażników stojących niedaleko i czekających na rozkazy.- Zostaniesz w swoim lochu, aż do Dnia Sądu. Wtedy otrzymasz odpowiednią  karę. Może ona cię czegoś nauczy.
Po tych słowach Wszechojciec odwrócił się od Lokiego, wracając na swój tron. Strażnicy chwycili chłopaka i pociągnęli z powrotem w stronę sal więziennych. Wrzucili go siłą do jego celi i oddalili się. Kłamca został sam. Podniósł się z ziemi i powolnym krokiem podszedł do ławy. Usiadł. Musiał poważnie pomyśleć o planie ucieczki. Przyjęcie kary Odyna nie wchodziło w grę. Trochę obawiał się tego co szanowny „ojczulek” wymyśli dla niego. W końcu po tylu wybrykach, wyrok będzie zdecydowanie srogi. No, ale to oni skłonili go do wszystkiego co zrobił. Wszystko jest ich winą. Wszystko.

2 komentarze:

Zapraszam do komentowania rozdziałów. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne ;)