sobota, 21 września 2013

Rozdział 46 "Powrót do gry"

O jej, znowu zrobiłam dość... sporą przerwę w wstawianiu rozdziałów. Chyb znudziły Wam się już moje przeprosiny XD No cóż, zapowiadam że teraz takie wstawianie, takie tempo będzie całkowicie normalne i raczej nie będę go zmieniała. Chyba! Chyba, że będę miała zapas 10 rozdziałów XD Wtedy mogę sobie pozwolić na troszkę częstsze wstawianie. W innym wypadku będzie mi dosć ciężko. 

Oj kurcze w grunci erzeczy nawet nie wiem o czym mam mówić :/ Chyba nic się przez ten czas ciekawego nie wydarzyło. Przepraszam za to że niedostarczam Wam tylu atrakcji, ale cóż XD Miałam również zrobić rozdział specjalny, ale zwyczajnie brak mi czasu i pomysłu. Może jeszcze się za to wezme...

A teraz nie przedłużając....




Thor spacerował po pałacu, wyraźnie zdenerwowany. Wczorajszego dnia, po tym jak zaprowadził Rose na rozmowę z Lokim, wszystko skończyło się tak jak zwykle. Dziewczyna została zastraszona, przybita do ściany, podduszona. Na całe szczęście, zanim Loki zrobił coś głupiego, w pokoju pojawiła się Sif. I tak jak przypuszczał- dość mocno przemówiła mu do rozsądku. Choć od tego momentu Kłamca nie odezwał się ani słowem. I dobrze. Chwila przerwy od tych wszystkich awantur i spisków zrobi wszystkim dobrze.
Gromowładny przeszedł do Sali Tronowej, w której czekali już na niego Heimdall, Sif i Trzech Wojów. Wszyscy, prócz bogini wojny, byli w bardzo dobrych humorach.
- Mamy świetne wieści, Thorze!- oznajmił Volstagg.
- Co się stało?- spytał bóg grzmotów, z zaciekawieniem przyglądając się przyjaciołom.
- Odwiedzi nas nowy król Alfheimu. Chce się pojednać. Wiesz, że dobre kontakty z elfami są dla każdego pożyteczne– powiedział Fandral, głaszcząc swoją bródkę i przeglądając się w mieczu. 
- To świetna informacja! W końcu coś dobrego – powiedział rozradowany Thor. Lecz kiedy jego wzrok przeniósł się na Sif,  uśmiech niemal od razu zniknął.- Sif możemy porozmawiać dla osobności?
Bogini Wojny kiwnęła głową i z niechęcią ruszyła za Gromowładnym. Jej twarz wskazywała na jej znużenie i niezaprzeczalny brak ochoty na jakiekolwiek rozmowy z bogiem. Dobrze wiedziała czego ta rozmowa będzie dotyczyć.
- Powiedz mi dokładnie, co się wczoraj wydarzyło? Rose przekazała mi niewiele, a prócz tego chce wiedzieć co powiedziałaś Lokiemu, że od tego momentu ani razu się nie odezwał?
- A czy to jest ważne? Przemówiłam mu do rozsądku i tyle. Nie ma o czym gadać- mruknęła Sif.
- A właśnie, że jest, Sif! Loki zrobił źle, ale ja chce wiedzieć co mu powiedziałaś. Z całą pewnością nie było to tylko spokojne ostrzeżenie. Wiem, że za nim nie przepadasz, ale...
- Nie przepadam?! Ja go nienawidzę, Thor! Tak jak wszyscy. Choć teraz każdemu jest go żal, ale ja wiem że oni tylko udają. Zrozum, że po tym co  zrobił powinieneś być pewien, że taka osoba jak on się nie zmieni. Nigdy! Zawsze będzie zły i kłamliwy. Zawsze jego głównym celem będzie zniszczenie ciebie oraz wszystkich którzy staną mu na drodze do tronu. A teraz jest ona niezwykle prosta- wystarczy że się ciebie pozbędzie. Chcesz wiedzieć co mu powiedziałam? Uświadomiłam go, że jeżeli jeszcze raz zrobi coś Tobie lub tej dziewczynie, albo komukolwiek innemu, to poślę go jego córuni Hel. I groźby nie cofnę! Więc albo go jakoś doprowadź do porządku albo ja to zrobię, raz a porządnie- zakończyła bogini, po czym bez czekania na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Thora, odwróciła się i wyszła z Sali. 
Gromowładny nie wierzył w to co przed chwilą usłyszał. Wiedział, ze Sif nienawidziła Lokiego, zapewne z wzajemnością, ale nie sądził że cała sytuacja się tak obróci przeciwko jego bratu. Miał pewność że bogini dotrzyma obietnicy, choćby kosztowało ją to wiele trudu, nic jej nie powstrzyma.
Musiał coś z tym zrobić.


&&&

Loki siedział w swoim pokoju, zupełnie sam. Nie zważał na jakiekolwiek prośby ze strony Rose, ani matki. Nic go nie obchodziło.
A wszystko przez to co wczorajszego dnia powiedziała mu Sif. Nie przypuszczał, że tak się przejmie jej słowami, ale jednak. Dotknęło go to. Przez wszystkie wydarzenia które dotychczas miały miejsce stał się zbyt uczuciowy, zbyt wiele obchodziły go słowa wypowiadane przez innych w jego stronę. A to źle wróżyło. Nie przeżyje długo trzymając się bezwartościowych sentymentów, jakie teraz przepełniają jego ciało i umysł. Zdecydowanie musiał je zlikwidować. Tylko jak? Chcąc, czy też nie, uczuć nie da się tak łatwo wyłączyć. Nie jest to, żaden przełącznik który można dezaktywować kiedy tylko staje się zbyt niewygodny. Taki problem, a on nie miał żadnego dobrego planu.
- Co się z tobą dzieje, Loki? W co ty się zamieniasz?- mruknął do siebie Kłamca, kładąc się na łóżku i wlepiając wzrok w sufit.
Nagle usłyszał znaczące pukanie w drzwi.
- Co znowu do cholery? Czy oni nie dadzą mi nigdy spokoju?- szepnął do siebie Loki, po czym z powrotem powrócił do pozycji siedzącej przybierając znudzony wyraz twarzy.- Proszę!
Na jego nieszczęście do pokoju wszedł Thor.
- Musimy porozmawiać o  pewnych sprawach- zaczął, patrząc uważnie na brata.
- Nie mam o czym z tobą gadać, a już tym bardziej nie mam na to ochoty. Więc lepiej wyjdź, póki jeszcze....
- Wiem, że przejąłeś się tym co ci wczoraj powiedziała Sif- przerwał Lokiemu Gromowładny.- Może i często trudno cię rozgryźć, ale co do tego nie mam wątpliwości. Po prostu cię to zabolało. Nikogo nie oszukasz w tej sprawie.
- To jakaś niedorzeczność, Thor. Dobrze wiesz, że mam gdzieś słowa tej głupiej kobiety. Nic mi nie może zrobić, jestem od niej silniejszy- prychnął Kłamca.
- Jak ty łatwo wypierasz niektóre informacje. Po prostu jestem pełen podziwu, co do tego z jaką lekkością wciskasz mi kłamstwa. Ale wiesz co? Już niedługo sam przestaniesz w nie wierzyć. I to cię zgubi. A ja wiem, zresztą tak jak ty w głębi duszy, że Sif jest zdolna do tego i do paru innych rzeczy których nawet ty się nie spodziewasz. Tak więc radzę ci nie lekceważyć tej „głupiej kobiety”, bo to ona może być przyczyną twojej porażki.
Loki nie wierzył w to co właśnie usłyszał. Nigdy w życiu nie spodziewał się po jego bezbronnym, dobrodusznym a przede wszystkim głupiutkim „braciszku”, tak prawdziwych i w gruncie rzeczy, inteligentnych słów. Co się z nim stało? Kiedy nastąpiła w nim ta przemiana? W każdym razie i on, i Thor bardzo się zmienili. I najwyraźniej to Gromowładny jest tym razem tym silniejszym.
- Poniosłem porażkę tak wiele razy z waszego powodu, że jedna więcej nie zrobi mi różnicy. Choć wiesz co? Skończyły się czasy w których to ja będę przegrywał. I nie mam zamiaru do nich wracać. Więc, z łaski swojej powiedz co jeszcze chciałeś i wynoś się stąd!
- No dobrze. Zapomnijmy o tym  co się wczoraj wydarzyło – westchnął bóg grzmotów.- Druga sprawa, dotyczy raczej mojej prośby w stosunku do ciebie.
Loki wybuchnął śmiechem.
- Prośby? Czy ty serio masz aż tak mało wewnętrznej dumy, że najpierw mi grozisz a potem oświadczasz że przyszedłeś do mnie z prośbą? No jednak nic a nic się nie zmieniłeś. No, ale proszę, mów czego dotyczy ta twoja prośba?
- Otóż w Alfheimie nastąpiła zmiana władcy. Nowy król pragnie nas odwiedzić i zawrzeć z nami sojusz. A ty, jako książę Asgardu powinieneś być podczas tych odwiedzin obecny. Nie sądzisz że tak wypada?
- A co będę z tego miał?- zapytał Kłamca, uśmiechając się.
- Dług wdzięczności. Z całą pewnością dobrze go wykorzystasz. Zawsze wykorzystujesz takie momenty, kiedy jest ci to na rękę. Tak, więc myślę że tylko ci tym pomogę- powiedział   Thor, z powagą.
- No cóż, to nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić. Przy okazji porozglądam się trochę i posprawdzam nowego króla. Nie martw się, nic mu nie zrobię- zapewnił Loki.- Ach i jeszcze jedno. Przez następne kilka dni, nie chce widzieć Rose. Ostrzegam cię, że kiedy wejdzie mi w drogę, to ją zabiję bez mrugnięcia okiem. Mam nadzieję, że postarasz się do tego nie dopuścić, jako jej największy przyjaciel. No, a teraz myślę, że możesz już iść.
Thor powoli zmierzył w kierunku drzwi. Jednak zanim wyszedł odwrócił się jeszcze raz w kierunku brata.
- Nie zrób nic głupiego podczas odwiedzin króla. Nie próbuj również kombinować. Jeżeli spróbujesz to ostrzegam, że wyciągnę konsekwencje.
Na te słowa otworzył raptownie drzwi i wyszedł z pokoju, pozostawiając Lokiego samego. Kłamca wyprostował się, a na jego twarzy pojawił się szeroki, szyderczy uśmieszek.
- Chyba znowu wracam do gry.



piątek, 6 września 2013

Rozdział 45 " Może to już czas"

O Boziu, jak ja Was wszystkich przepraszam! Po pierwsze dlatego, że nie pisałam komentarzy na Waszych blogach, mimo że czytałam nowe rozdzialy, a po drugie, że tak dlugo zwlekałam z publikacją. Dopiero co dokończyłam rozdział, który bardzo duzo czasu mi zajął. Może to przez to, że jakoś nie moglam znaleźć serca dla pisania tego opowiadania, mimo ze je kocham. Cos się zmieniło, mimo że chcę tego uniknąć. Bałam się nawet że będę musiała zamknąć bloga. To by byla chyba taka decyzja ktorej nigdy bym sobie nie wybaczyła. Ale ta myśl odeszla, w momencie w ktorym zdobyłam nowy pomysł. Na razie załamka przeszła i czas rozpocząć pracę.

Tak więc, zapraszam wszystkich do przeczytania nowego rozdziału :D




Rose nie miała pojęcia co zrobić. Loki darł się, jego ciało poczęło krwawić, a kości łamały się jedna po drugiej. Jego organizm sam siebie wyniszczał. A to wszystko było jej winą. Ona go dotknęła, to jej ciepło spowodowało taką reakcję. Taką przynajmniej miała teorię. A może to znowu spisek Amory? Nie, to niemożliwe. Amora nie żyła, ona sama ją zabiła. Teraz jedynym wrogiem Lokiego mogła być ona sama. Przysporzyła mu już wyjątkowo dużo problemów, a teraz pewnie doprowadzi go do śmierci. Świetnie! Jak to wszystko potrafi się zepsuć przez jeden głupi błąd.
 Nagle z oczu Lokiego zaczęła wypływać krew. Tego już było za wiele dla dziewczyny.
- Pomocy! Niech ktoś tu przyjdzie!- krzyknęła, nie mogąc dłużej patrzeć na to jak Kłamca się wykrwawiał.

Nagle do pokoju wbiegł Thor wraz z trójką lekarzy. Gromowładny był bardzo zaskoczony i zaniepokojony jednocześnie, tym co zobaczył. Po raz kolejny jego brat cierpiał, zupełnie za nic. Tak jakby ktoś sprowadził na niego karę za wcześniejsze winy. Ale tego już było za wiele.
Lekarze złapali Lokiego za ręce i z wielkim trudem przenieśli na łóżko. Kłamca wyrywał się, krzyczał i emanował tak ogromną magią, że trudno było go utrzymać, a co dopiero poskromić. Nagle jeden z uzdrowicieli wyciągną z kieszeni fartucha, dużą strzykawkę, w której znajdowała się tajemnicza substancja o podejrzanym kolorze. Lekarz bez wahania wbił ją Lokiemu w ramię, na co ten niemal od razu stracił przytomność. W pokoju zapanowała cisza.
Rose poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Miarka się przebrała, więcej już nie wytrzyma. Postanowiła, że już nie może udawać jak bardzo jest silna. Krople łez polały jej się po twarzy, a z gardła dobiegł odgłos szlochu. To ona sprawiła wszystkim problemy, przez swoje głupie pragnienie zemsty. Przez to, że  uwierzyła kłamstwa, mówione przez Lokiego z wielkim trudem. On dla niej się męczył, on jej zaufał, a ona… zdradziła go. 
Dziewczyna poczuła jak ktoś ciągnie ją za rękę i wyprowadza z pokoju. Thor zabrał ją tam gdzie zawsze rozmawiali- do ogrodu królewskiego. To było chyba najlepsze miejsca na jakiekolwiek rozważania i rozmowy.
- Nie powinnaś była tego widzieć. Nie płacz już- powiedział Gromowładny, delikatnie wycierając łzę z policzka Rose. Jego dłonie mimo swej wielkości były bardzo gładkie i przyjemne w dotyku. Czuła się zupełnie tak jakby ktoś potarł jej policzki płatkami roży. 
- To moja wina. Zaczął krzyczeć przeze mnie. Nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczy to co mu zrobiłam, ale mam pewność że ja sobie tego nigdy nie wybaczę. To zbyt duża wina…- stwierdziła dziewczyna wpatrując się pusto w drzewo wiśni rosnące przed nią.
- Posłuchaj lekarze nie mają pojęcia co Lokiemu dolega, ale to co się przed chwilą wydarzyło na pewno nie było twoją winą. Nie możesz siebie za to obwiniać. Przez takie coś wpadniesz w błędne koło rozpaczy i nienawiści do siebie z którego już nie uciekniesz. To ciebie po prostu zniszczy. A ja na to nie pozwolę.

Twarz Rose rozjaśnił uśmiech. Nie spodziewała się po Thorze takiego oświadczenia, po prostu się nie spodziewała. Miała szczęście, że miała takiego przyjaciela jak on. Ale mimo to jej problem nadal nie zniknął, nie wyparował w ciągu minuty, stając się tylko nieprzyjemnym wspomnieniem. Ona nadal miała świadomość tego, że nieważne co się wydarzy, ona musi pomóc Lokiemu. Czuła się już lepiej, nie była tak samo przygnębiona, jednak czuła się zobowiązana, aby sprawić, że on znowu poczuje się dobrze. Choć w pewnym stopniu z powrotem jej zaufa, tym samym podarowując zaufanie innym ludziom tak bardzo się o niego troszczącym. Musiała to zrobić. Dla niego.


&&&


Loki obudził się w ciemnym pomieszczeniu, w którym było przeraźliwie duszno. Jego ręce, nogi i brzuch przywiązane były mocnymi sznurami do łóżka w taki sposób, że nawet z trudem przychodziło mu oddychanie. Z tego co się działo wcześniej, nic nie pamiętał. Dlatego też nie do końca wiedział dlaczego użyli wobec niego takich środków ostrożności. Do tego czuł przerażający ból pleców oraz pieczenie oczu. Co się wydarzyło?
I nagle przypomniał sobie pewne sprawy. Rose, Amora, Jotunhaim, Laufey, ból, cierpienie i ogromny żal- wszystkie te rzeczy powróciły do niego z nasiloną mocą. To go zabolało, choć bardzo nie chciał tego przyznawać. Nie chciał przyznawać, że jednak gdzieś tam posiada te głupie i bezsensowne uczucia, które jednak pomagały człowiekowi normalnie żyć. Ale czy… warto żyć z takimi emocjami? Wszystko to stało się zbyt trudne dla niego, mimo że umiał sobie zazwyczaj radzić z takimi problemami.
Nagle ktoś zapukał do pokoju Lokiego. Kłamca nie spodziewał się nikogo, zresztą nie sądził że ktokolwiek będzie miał ochotę go odwiedzać. Jednak coś mu się zdawało, że będzie to Thor. I miał rację. Blondwłosy bóg wszedł do pomieszczenia i usiadł na krześle, postawionym obok łóżka Lokiego. Bardzo długi czas nie odzywał się, patrząc tylko pusto w podłogę. W końcu jednak przeniósł wzrok na czarodzieja.
- Czy wiesz co się dzisiaj wydarzyło? Pamiętasz coś?- zapytał. Loki pokręcił przecząco głową.- Otóż, zachowywałeś się bardzo dziwnie. Twoje ciało… wykańczało samo siebie. Do tego krzyczałeś, a twoje oczy krwawiły. Rose była bardzo przerażona, zupełnie nie wiedziała o co…
- Rose u mnie była?!- krzyknął Kłamca, wlepiając swoje szmaragdowe oczy, w Gromowładnego.
- No tak… było jej bardzo przykro po tym co zrobiła… Przecież nie powinieneś tak długo trzymać urazy. Wiesz, że każdy popełnia błędy. Nawet ty.
- O niczym nie masz pojęcia, Thor. Jesteś zupełnie nieświadomy, niczym dziecko. Jaką masz pewność, że ciebie nie spotka taki sam los jak mnie spotkał? Skąd wiesz, że pozostaniesz żywy, przyjaźniąc się z nią.
- Loki o czym ty mówisz?!- krzyknął Thor, podnosząc się raptownie z krzesła.- Ta dziewczyna uratowała cię tyle razy że mógłbyś choć o niej tak nie mówić. To co zrobiła było złe, owszem, ale to nie oznacza że byłaby zdolna zrobić to samo jeszcze raz. Ona żałuje, Loki, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Więc wysłuchaj jej chociaż ten jeden raz.
Do pokoju weszła Rose. Nie patrzyła w ogóle w stronę Kłamcy, starała się unikać jego wzroku.
- Porozmawiajcie- powiedział Thor, zostawiając tę dwójkę samych. Dziewczyna niepewnie zbliżyła się do krzesła stojącego obok Lokiego i równie niepewnie na nim usiadła. 
- Ja… chciałam przeprosić. Chciałam przeprosić za wszystko co zrobiłam, za wszystko czego zrobić nie powinnam. Byłam na tyle głupia, że posunęłam się do tego, aby zaangażować w zemstę osobę, która zagrażała twojemu życiu. Ale ja… nie byłabym wstanie cię zabić.
- Czy aby na pewno? Czyli rozumiem, że walenie batem o moje plecy, pozbawiając mnie połowy skóry, było jedynie rekreacją, która  nie miała mnie zabić?- prychnął Loki, paląc trzymające go sznury i oswobadzając się z ich.
- Jeżeli ten Olbrzym walnąłby cię tym batem, już byś nie żył. Nie mówię, że zrobiłam ci przysługę, ale…
- Ale co?- przerwał Rose, Kłamca.- Może chcesz powiedzieć, że się o mnie troszczysz. Myślałem, że to mnie nazywają zdrajca i kłamcą. A jednak teraz jesteśmy  dwoje. I co chcesz zrobić?- powiedział Loki, wstając z łózka i zbliżając się do dziewczyny.- A teraz mam tobie z powrotem zaufać, ha? Dlaczego nikt, nikt, nie może zrozumieć, że nie jestem kolejną zabawką która można się posłużyć. Owszem, wykorzystywałem ludzi, ale kiedy w końcu poczułem że nie musze już tego robić, że nie musze już żyć zemstą, ty postanowiłaś ujawnić swoją prawdziwą twarz.  Sprawić, że mam tak ogromną ochotę się ciebie pozbyć, jakiej nie miałem nigdy. 
- Loki, ja serio nie jestem taka… Ja cię ko…- zaczęła Rose, lecz nagle poczuła jak silna ręka Lokiego miażdży jej szyję, przygwożdżając do ściany.
- Przestań kłamać!!! Mam dość tych gierek, powiedz czego chcesz albo wynoś się z mojego życia, które i tak już jest wyjątkowo zmarnowane, na bawienie się z takimi idiotkami jak ty!
W jednej chwili Kłamca poczuł jak ktoś go mocno odpycha od dziewczyny, przewracając go na podłogę. Sif.
- Co ty do cholery wyprawiasz?! Czy już do końca zgłupiałeś, czy Lodowe Olbrzymy zrobiły ci wodę z mózgu? Chcesz ją zabić? Jak masz jakiś problem to może sam powinieneś się pożegnać z tym światem- wydarła się bogini wojny, łapiąc czarodzieja, za bluzkę i podciągając go z podłogi. Jej wzrok jednak spoczął na ledwo trzymającej się na nogach, Rose.- Rose, idź stąd, znajdź Thora, a ja porozmawiam z tym idiotą.
Dziewczyna szybko wybiegła z pokoju, zostawiając Sif i Lokiego samych. Bogini była tak wściekła, że aż musiała się hamować, aby sama nie zabić Kłamcy.
- No to zacznijmy. Zapewne wyobrażasz sobie, że jesteś nie wiadomo jakim królem i że możesz traktować innych jak swoje własne szmatki do ścierania podłogi, ale chcę ci coś uświadomić- tak nie jest. Nie będę ci dawała rad z zasad moralnych, ale cholera, nie jesteśmy już dziećmi, nie bawimy się w piaskownicy, nie bijemy innych jak coś nam się nie spodoba. 
- Powiedz mi co mogę wiedzieć o dzieciństwie, skoro ty i cała gromadka Thora postarała się, abym nie miał go. Jak myślisz, przez kogo się to wszystko stało? Dobrze pamiętam jak mnie wyśmiewaliście, biliście, psuliście wszystko co udało mi się zrobić. Tak więc każda rzecz jaką ja zepsułem, wy zepsuliście. Ponosicie pełną odpowiedzialność- uśmiechnął się Kłamca.  
- Owszem, robiliśmy źle, ale myślę, że jednak nie wszystkiemu my jesteśmy winni. Bardzo mnie wzruszyły te twoje ckliwe scenki i miłość do Rose. Aż mi się rzygać chciało jak widziałam te wszystkie kłamstwa, jakie wymyślałeś aby zamydlić nam oczy. I powiem ci coś jeszcze. Za to wszystko co zrobiłeś, zgnijesz sam, ciągle zastanawiając się co zrobiłeś źle. I ja ci gwarantuje, że uczynię z twojego życia Piekło jakiego nigdy sobie nie wyobrażałeś. Może znowu spotkasz swoja zgniłą córunię.

Sif puściła Lokiego, wychodząc z pokoju i trzaskając za sobą drzwiami. Kłamca został sam. Nie mógł wykonać nawet najmniejszego ruchu. Słowa bogini, ciągle chodziły mu po głowie. Co go opętało? Dlaczego on robi wszystko, aby każdy go nienawidził. Może rzeczywiście nadszedł czas aby pożegnać ten cholerny świat i uciec w mroku, patrząc śmierci prosto w twarz. Może to już czas.