No ale cóż, tak bywa...
Narazie zapraszam do czytania ;)
Asgard był niesamowity.
Rose często starała go sobie wyobrazić, lecz nigdy w życiu nie sądziłaby, że
jest tak wspaniały. Wszędzie wokoło można było ujrzeć złote pałace o bardzo
ciekawej budowie, plejadę kolorowych świateł, a najbardziej zafascynował ją sam
wszechświat. Te wszystkie światełka, żółcie, czerwienie, turkusy. Łączyły się w
piękny, zgrany obraz.
Kiedy weszli na most
Bifrost, Rose zwróciła uwagę na to że jest on niepełny, w połowie zburzony.
- Musiałem go zburzyć, aby
powstrzymać wybuch Jotunheimu. Nie mogłem pozwolić na zniszczenie całej rasy-
opowiadał Thor.
- A dlaczego Jotunheim ,
miał zostać zniszczony?- dopytywała Rose.
- Loki- Gromowładny
spojrzał przez ramię na brata, który szedł dalej, w obecności strażników-
Chciał wzbudzić podziw u Odyna. Myślał że jak Lodowi Olbrzymi zginął, to wojny
się skończą.
Rose zorientowała się, o
ilu rzeczach jeszcze nie ma pojęcia. Jak wiele „błędów” Loki jeszcze popełnił?
Pocieszał ją fakt, że mogła się o to dopytać Thora. On był jej jedynym źródłem
informacji. Widać jak bardzo kochał brata i z pewnością nie chciał dla niego
źle. Lecz Loki tego nie widział, z pewnością nawet nie chciał tego zobaczyć.
Dla niego liczyła się tylko zemsta. Teraz dopiero Rose uświadomiła jak głupia
była, że chciała zabić boga piorunów. Co on jej takiego zrobił? Nic. Jest taki
miły, a ona zachowała się zupełnie... jak Loki. No tak. Coraz bardziej zaczynała
go przypominać. Widać pokrewieństwo mocy,
łączy się również z przejmowaniem niektórych cech. Kurwa. Pomyślała Rose, wchodząc
do głównego pałacu.
Był on zdecydowanie
najpiękniejszy ze wszystkich jakie dotąd widziała w Asgardzie. Wnętrze zrobione
było z czystego złota, a architektura przypominała budowę świątyni w której
oddawano cześć najwspanialszym bogom. Na środku „Wielkiej Sali” stał
majestatyczny tron, również ozdobiony złotem. Obok natomiast znajdował się
długi stół biesiadny.
Nagle z jednego z wejść,
wyszedł starszy mężczyzna, w bogato ozdobionym stroju z czerwoną peleryną. Na
prawym oku miał srebrną przepaskę. Na widok Thora uśmiechnął się pogodnie.
Jednak kiedy jego wzrok przeszedł na Lokiego, jego uśmiech od razu zniknął.
Podszedł szybko do braci, przypatrując im się z powagą.
- Thorze! Cieszę się, żeś
powrócił, jednak muszę zapytać: co u licha robią tu te dziewczęta?- zapytał
wskazując ręką na stojące z boku Violet, Caroline, Vanessę i Rose.
- Musiały z nami
przyjechać. Są zamieszane w sprawę z Lokim- odparł Thor, promiennie
uśmiechając się w stronę przyjaciółek.
- Rozumiem. A ty?- zwrócił
się do Lokiego.- Powinieneś się cieszyć że twój brat, tak się o ciebie martwi.
- On nie jest moim bratem-
odpowiedział obojętnie czarnowłosy, nawet nie patrząc na Wszechojca.
- Ja już nie mam do ciebie
siły. Cóż żeś zrobił, że znowu jesteś w kajdanach?
- Ojcze, to nic takiego...
Wystąpiło pewne nieporozumienie- wtrącił się Thor.
- Thorze, jakiś ty naiwny.
Nie istnieje takie coś jak nieporozumienie.
A z pewnością nie u tego Kłamcy- odpowiedział Odyn, patrząc z odrazą na
Lokiego. Bardzo się na nim zawiódł. Zresztą nie pierwszy raz.- Później o tym
porozmawiamy. Teraz Loki musi zostać zaprowadzony do więzienia. Poczeka tam, do
dnia w którym wymyśle co z nim zrobić.
Na te słowa strażnicy,
stojący przy czarnowłosym, od razu pociągnęli go w stronę najbliższego wyjścia.
Thor postanowił porozmawiać
z bratem, zanim zajmie się dziewczętami. Podszedł w ich kierunku.
- Ja za niedługo wrócę i
oprowadzę was po pałacu. Teraz jednak muszę załatwić pewną sprawę- powiedział,
ruszając w kierunku Sal więziennych. Kiedy już dotarł na miejsce, Loki był
umieszczany w jednym z „lochów”. Asgardzkie więzienia, dla bogów popełniających
różnego rodzaju przestępstwa, różniły się od typowych. Z pewnością były
bardziej „przytulne” i wygodniejsze. Więźniowie umieszczeni byli za mocną
szybą.
Thor szybko podszedł do
pomieszczenia w którym się znajdował Loki. Kłamca siedział na ławie, przy
jednej ze ścian, nadal mając na nadgarstkach kajdany. Nawet nie obdarzył
„brata” wzrokiem.
- Loki- zaczął
Gromowładny.- Chciałbym porozmawiać. O tym co miało miejsce u ciebie w domu.
Czarnowłosy raptownie
uniósł głowę do góry, kierując szmaragdowe oczy w stronę Thora. Wręcz „przewiercał”
go wzrokiem
- O czym tu niby rozmawiać?
- Powiedz mi, dlaczego
znowu chciałeś mej śmierci. Bracie co ja zrobiłem źle?- zapytał Thor.
- Nie pamiętasz? Nie
pamiętasz naszego dzieciństwa? A raczej twojego dzieciństwa, bo ja takowego nie
miałem… Gnębiliście mnie – powiedział Loki, a widząc zdziwienie Thora,
kontynuował.- Nie mów mi że masz taką krótka pamięć! Może to wszystko zaczęło
się od tego, że to TY zawsze byłeś lepiej traktowany! Że to Ty, zgarniałeś
wszystkie pochwały. Że dostawałeś
wszystko, a ja byłem jedynie Twoim tłem.
- Bracie…- zaczął Thor.
- Nie jesteśmy braćmi! Nie
mamy ze sobą nic wspólnego. Ty jesteś wielkim i potężnym Synem Odyna. A ja?
Przygarniętym wyrzutkiem. Lodowym olbrzymem!- wręcz wypluł ostatnie słowa.
- Nie mów tak… Wiesz, że
zawsze mogłeś na mnie polegać, tak jak na matkę i ojca.
- Ojca? Mój ojciec nie
żyje! Sam go zabiłem… A Odyn nie chce mieć ze mną nic wspólnego- stwierdził
Loki z goryczą w głosie.- Chyba czas abyś poszedł. Nie mamy o czym więcej
rozmawiać.- dokończył, opuszczając głowę.
Thor jeszcze chwilę patrzył
na brata, ale w końcu postanowił wyjść. Już nic więcej nie zdziała. Od początku
wiedział, że Loki jest zazdrosny, ale to co przed chwilą mu powiedział,
przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Owszem, w dzieciństwie kpił sobie z
Niego, ale było to spowodowane przede wszystkim opinią jego przyjaciół na temat
brata. Teraz już wiedział, jak bardzo było to nie porządku w stosunku do
Lokiego, jak bardzo go tym ranił. I to przez niego brat stał się taki. Sumienie
nie dawało Thorowi spokoju, nawet na chwilę. Ale naprawi to, sprowadzi Lokiego
na dobrą stronę. Na pewno.
Ciekawe opowiadanie i fajnie piszesz. Zostaniesz moim mistrzem jeśli Thor przeciągnie Lokiego na ,,dobrą stronę" :)
OdpowiedzUsuńKatie xx
Hahhaa oj nigdy nie wiadomo co sie wydarzy ;) Ale dziekuje za miły komentarz:)
UsuńNie masz co o tym śnić śmiertelniczko ... poza tym , lepiej zastanów się CZYJA strona jest dobra ...
UsuńL.
No, coraz lepsze i ciekawsze rozdziały się zapowiadają! :)
OdpowiedzUsuńA to bardzo dobrze, bo przynajmniej nie będę się nudziła. ;D
I szczerze mowiłc, uwielbiam takie nieoczekiwane zwroty akcji w opowiadaniach. Wszystko jest spokojne aż tu nagle BUM! I akcja idzie do przodu. :D
No coż, wygląda na to, że Rose wraz z przyjaciołkami zostanie w Asgardzie na dłużej. Ciekawa jestem co z tego wyniknie.
Pzdrawiam, Stella.
Bardzo mi miło ;) Lubie zaskakiwać ludzi i jak widzę udaje sie :D Musze przyznać, że wena mi wróciła, a nastepny rozdział juz czeka na ujrzenie swiatła dziennego ;)
UsuńBardzo dziękuje za miły komentarz ;)
U mnie z weną tak samo. Raz jest, a raz jej nie ma. ;c
UsuńNie wiem wtedy co mam w takiej sytuacji napisac i często nie piszę przez 2-3 dni. A tu nagle takie HOP! I wena jest. Przeważnie dostaję olsnienia na jakiejs lekcji. :D
Ja zwykle w nocy... Wtedy to jest masakra, bo musze szybko sie podnieść, i to napisać, a choćby rozpisać. Ale wyszłam sobie na dworek dzisiaj, i wena przyszła. I myślę że szybko sobie nie pójdzie :D
UsuńJa za to dzisiaj oglądałam masę filmikow i słuchałam piosenek - wena przyszła. :D
UsuńU mnie też szybko sobie nie pojdzie, bo mam już cały scenariusz w głowie rozpisany i muszę go przelac na „papier”.
Ach, ta noc. Też mi się wtedy lepiej mysli i pisze, ale czasem jak jestem baardzo zmęczona i chociaż mam kilka sposobow na rozbudzenie to nie ma bata. Rozdziału wtedy dalej nie napiszę. :c
Ale częto mam tak, że w snach „pokazuje mi się” dalszy ciąg historii, a ja pamiętam każdy sen, więc nie jest tak zle. :D
następny niesamowity rozdział :D
OdpowiedzUsuńJeju, super *.*
OdpowiedzUsuń