Jutro wyjeżdżam na Zieloną Szkołę (zbiórka 5:45 -.-), więc nie będę mogła dodawać rozdziałów. Bardzo Was za to przepraszam :c
A! Jeszcze chciałabym podziękować Wam za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. Cieszę się, że moje opisy wychodzą coraz lepiej :3
Nie owijając w bawełnę, przedstawiam dalszą część historii:
Thor, Loki i Rose szybko
wyruszyli w podróż. Poszli do podziemi i tak jak podczas wyprawy do Niflheimu,
przeszli przez odpowiednie drzwi. Svartalfheim całkowicie różnił się od innych
królestw. Cała kraina była wykuta w skale, tak aby z żadnej strony nie
docierało światło słoneczne. Wyglądało na wybudowane we wnętrzu ziemi.
Wszystkie pomieszczenia znajdujące się tam były zadymione oparami z pieców hutniczych.
Karły były mianowicie dobrymi górnikami. Zajmowały się również jubilerstwem i
złotnictwem. To dzięki nim powstał wspaniały młot Mjölnir- broń należąca do
Thora.
Przyjaciele mijali różnorodne
pomieszczenia. Na początku była to wielka sala, na której środku stał
niewielkich rozmiarów tron. Ozdobiony był złotem i różnego rodzaju kamieniami
szlachetnymi. Później bogowie i dziewczyna znaleźli się w jednej z pracowni w
której karły wykuwały drogocenne przedmioty.
Rose była zafascynowana
królestwem należącym do krasnoludów. W ich krainie było jednocześnie bardzo
bogato, jak również dość mrocznie. Dziewczyna czuła na sobie ciekawski wzrok
postronnych obserwatorów, ukrywających się po kątach.
Nagle przyjaciele znaleźli
się w ogromnym korytarzu, z którego prowadziły trzy różne drogi. Nie mieli tyle
czasu aby razem sprawdzić każdą z nich, więc musieli się rozdzielić.
- Dobra. Ty Loki pójdziesz
na prawo, Rose na lewo a ja poszukam w środkowym korytarzu- rozkazał Thor.
Czarodzieje pokiwali głowami i od razu zmierzyli w wskazaną im stronę.
Loki szedł powoli, rozglądając
się na boki. Był zaniepokojony faktem, że znajduję się w królestwie karłów.
Dużo tam namieszał i nie zbyt się zdziwił, że krasnoludki chciały się na nim zemścić. Ty bardziej po tym
ostatnim... A zresztą, nie myśl o tym
Loki. Powiedział do siebie Kłamca, patrząc na lewo. Znajdowały się tam
jakieś cele. Lokiego zaciekawiło owo miejsce, więc postanowił tam pójść.
Przeszedł parę metrów, a przed nim pojawił się rząd krat więziennych. Dalej
słychać było skamlanie osób skazanych na śmierć. Błagali oni o litość, o to aby
ich wypuścić. Loki zignorował dźwięki i poszedł dalej. Za celami znajdował się
ogromny pokój. Wszędzie przyklejone były mapy i różnego rodzaju plany. Kiedy
Kłamca podszedł bliżej zobaczył, że jest to rozpiska wszystkich dziewięciu światów.
Przyglądał im się chwilę, po czym jego uwagę zwrócił zbiór zdjęć znajdujący się
niedaleko. Czarodziej zaczął oglądać każde z nich z osobna, po czym natrafił na
jedno, które go wyjątkowo zdziwiło. Mieszkaniec owego pokoju posiadał
fotografię... Rose. A nie! To była Samantha. Loki poczuł dużą gulę w przełyku,
na wspomnienie o zmarłej dziewczynie. Nie lubił o niej myśleć. Nie chciał
przywoływać dawnych uczuć. W tamtych czasach był zupełnie innym człowiekiem.
Nie owładniętym zemstą, myślącym o przyszłości w bardziej... pozytywnych
barwach. A teraz? Był wrakiem. Wrakiem człowieka. Miał wyniszczoną psychikę,
wszystkie wspomnienia krzątały mu się po głowie. Niszczyły go. I jeszcze ta
zemsta, która stała się jego jedynym i najważniejszym celem. O niczym innym nie
myślał, niczego innego nie chciał, tak jak poczuć tą chwilową przyjemność z
dokonanego „rewanżu”. Ale kiedy to się zaczęło? Kiedy zaczął tego najbardziej w
świecie pragnąć? Chyba wraz z dniem w którym Thor miał zostać koronowany na
króla. Kiedy Jego marzenia o władzy miały zostać na zawsze zniszczone,
nieosiągalne. Wtedy zaczął planować, kombinować, KŁAMAĆ. Szalę goryczy dopełnił
fakt o jego pochodzeniu. To go załamało. Nadal czuję gorycz, wspominając ten
moment w którym jego skóra przybrała lodowato niebieski odcień i pokryła się
znakami. Nadal pamięta rozmowę z Odynem.
Chcieliśmy zjednoczyć nasze królestwa. Zawrzeć sojusz, trwały pokój.
Dzięki tobie. Te słowa dźwięczały mu w uszach. Nadal pamiętał swoją
odpowiedź: Czyli jestem tylko kolejnym
artefaktem, czekającym w zamknięciu, na użycie? Czuł wtedy taki żal,
przepełniający całe jego ciało. Tak bardzo znienawidził ojc.... Tfu! On nie był
jego ojcem! Był zwykłym kłamcą, który skrywał przed nim prawdę przez całe
milenia. Chciał go wykorzystać. Tego mu nigdy nie zapomni... Nigdy.
Loki stał w jednej pozycji,
nadal wpatrując się w fotografię. Zupełnie zapomniał o tym jaki cel miała ta
podróż. Zamiast szukać tych przeklętych przyjaciółek Rose, stał jak wryty i
gapił się jak głupi na zdjęcie.
Nagle poczuł mocne uderzenie
w głowę. Zanim zorientował się co się dzieje, przed oczami zrobiło mu się
ciemno. Zemdlał.
Biedny Loki. ;c
OdpowiedzUsuńCzyli jednak kiedyś miał jakieś tam uczucia. ;>
Coraz milej mi się czyta Twoje opowiadanie i muszę przyznać, że opisy też są znacznie lepsze. :)
Pozdrawiam, Stella.
Bardzo fajnie się czyta no i zgadzam się ze Stellą-biedny Loki!!!Kiedy napiszesz następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJak już pisałam, najbardziej prawdopodobną datą jest czwartek. Od poniedziałku do środy mam Zielona Szkołę, więc nie będę miała możliwości napisania.
Usuń+Bardzo dziękuję za miły komentarz :)
Pozdrawiam,
Mrs. Darkness
A no własnie. Zapomniałabym. Udanej zabawy! ;*
UsuńDziękuję :* Mam nadzieję, że mimo zwiedzania jakiś zamków, bedzie ciekawie ;)
Usuńohh nasz Loki :<
OdpowiedzUsuńI znowu: biedny Loki <3
OdpowiedzUsuń