Nastepnego rozdziału powinniście się spodziewać w niedzielę. Potem będzie parodniowa przerwa (trzeba się przygotować na sprawdziany), za którą przepraszam.
A teraz zapraszam do czytania:
Asgard
Thor wraz Violet, Caroline
i Vanessą szybko pokonali podróż powrotna z Svartalhaimu. Kiedy znaleźli się w
Asgardzie, Gromowładny od razu poprowadził dziewczęta do ich pokoju. Jego myśli
nadal skupiały się na Lokim. Co mogło mu się stać? Przecież jest na tyle sprytnym i przebiegłym
czarodziejem, że nie pozwoliłby się złapać. I jeszcze ta Rose. Cieszył ją fakt,
że tak bardzo chciała pomóc jego bratu, ale z drugiej strony trochę go to
niepokoiło. Przecież Loki doskonale wie jak skutecznie manipulować ludźmi. Jak
wykorzystywać ich do swoich własnych celów. I to go martwiło. Że ta dziewczyna jest tylko kolejną jego ofiarą.
Przyjaciele doszli do pokoju dziewczyn, a one spokojnie
usadowiły się na łóżku Violet. Nagle zapanowała niezręczna cisza, którą
przerwała Vanessa.
- Jezu... Jadąc do tego
Asgardu NIGDY nie sądziłam że będę tu przeżywać takie „przygody”.
- Nikt nie wiedział, że
takie sytuacje będą miały miejsce- powiedział Thor, patrząc bezmyślnie na
ścianę.
- Thorze... Co się dzieje z
Rose? Wydaje mi się, że powinni już wracać...- zapytała zaniepokojona Violet.
- Nie wiem. Może po prostu
go jeszcze nie znalazła? Albo wyruszyli właśnie w drogę powrotną. Nie mam zielonego
pojęcia, co tam może się dziać.
- A jeżeli...- zaczęła
Violet, zastanawiając się jeszcze chwilę czy powinna o tym powiedzieć.- A
jeżeli to Loki ją uprowadził? Jeżeli wymyślił plan zwabienia jej w swoją
pułapkę? Jestem tu zaledwie parę dni, jednak już bardzo wiele nasłuchałam się o
jego występkach.
- To niemożliwe... Przecież
on by nigdy...
- Nie zrobił czegoś
takiego?- przerwała Thorowi Caroline.- Wiesz, że by zrobił. Bez najmniejszego
wahania. Nie znam go zbytnio, nie rozmawiałam z nim, ale mam oczy i widzę jak
on się zachowuje. Myślę, że powinniśmy pojechać jeszcze raz do Svartalhaimu i
uratować Rose!
- Spokojnie... Może
rzeczywiście macie racje. Choć nie... To niemożliwe... A jeżeli... Jezu jak on
znowu sobie z nas zakpił? I porwał tą biedna dziewczynę... Jeżeli sprawił jej
jakąś krzywdę to będzie koniec. Nie wybaczę mu tego– powiedział Thor,
wściekle.- Idę do Odyna, powiedzieć mu o Waszych podejrzeniach. Violet, cz
poszłabyś ze mną? W końcu to ty to wymyśliłaś.
Dziewczyna kiwnęła głową i
wyszła za Gromowładnym z pokoju.
Thor i Violet wkroczyli
szybko do Sali Tronowej. Na tronie tak jak zwykle siedział Odyn. Dziewczyna
ukłoniła się przed obliczem Wszechojca.
- Ojcze! Violet ma pewne
podejrzenia co do Lokiego. Jak byliśmy w Svartalhaimie, w celu uratowania
przyjaciółek Rose, on rozdzielił się z nami i już później nie wrócił. Rose
poszła go poszukać.
- Co podejrzewacie?
- Myślimy, że Loki mógł ją
zwabić. Zasadzić na nią pewnego rodzaju pułapkę, manipulując nią przy tym. Nie
wiemy co się z nią stało...- dodała zaniepokojona Violet.
- To by było bardzo
prawdopodobne, wręcz przewidywalne. Loki to... Kłamca. Mówiłem Ci Thorze, abyś
mu nie ufał, bo on nigdy w życiu tego nie doceni– powiedział Odyn, wzdychając
przy tym głośno.- A więc wyruszysz jeszcze raz do Svartalhaimu, wraz z Sif i
Trzema Wojami. Z wami pojadą jeszcze strażnicy. Mam nadzieję, że uratujecie tą
biedną Rosalie.
Thor wyszedł z Sali
Tronowej i usłyszał cichy śmiech dochodzący z miejsca przy kolumnach. Siedziała
tam Sif i wyglądała na wyjątkowo
rozbawioną.
- Sif! Czy możesz mi
powiedzieć co cię tak śmieszy?- zapytał zdziwiony Thor.
- Może fakt, że Twój
cholerny braciszek znowu namieszał? A
ja przecież mówiłam jaki on jest. Ostrzegałam. Ta głupiutka Ziemianka mnie nie
słuchała i teraz są tego efekty.
- To nie jest śmieszne!-
krzyknęła Violet, zbliżając się do Bogini Wojny.
- A i owszem- jest.
Wszyscy, tu w Asgardzie, bardzo dobrze wiedzą jakim Loki jest manipulatorem i
Kłamcą. Tylko ty Thorze, temu zaprzeczałeś. I co teraz będzie? Zaufałeś temu
idiocie, a on ZNOWU cię wykorzystał. Czy przejrzysz w końcu na oczy? Czy
zobaczysz, że to Zdrajca?
- Tak. Już o tym wiem. Ale
Rose nadal jest w niebezpieczeństwie, a Ty pomożesz mi ją uratować.
- Co? Że niby ja mam
ratować ta naiwną Ziemiankę? No chyba zgłupiałeś...- powiedziała zirytowana
Sif.
- To nie moje wymysły,
tylko rozkaz Wszechojca, do którego MUSISZ się zastosować.
Bogini Wojny spojrzała na
niego pochmurno i westchnęła. Jakoś nie chciało jej się pomagać tej Rose . Była na tyle głupia, że zaufała
Kłamcy, więc powinna sobie radzić sama. Ale musiała po nią jechać, bo rozkazów
Odyna się nie lekceważy.
Thor wraz z Sif, Trzema
Wojami i paroma strażnikami ruszyli w stronę drzwi do krain. Wszyscy stanęli
przed tymi prowadzącymi do Svartalhaimu. Były one złote, całe ozdobione
kamieniami szlachetnymi.
- Zanim wyruszymy, mam do
was jedną sprawę. Loki ma wrócić do Asgardu ŻYWY. Więc jeżeli ktokolwiek
zamachnie się na niego z bronią, zostanie natychmiastowo ścięty. Czy to jest
jasne?- zapytał Thor, patrząc uważnie na towarzyszy. Największą uwagę skupił na
Sif. Kobieta spuściła głowę.
- Tak- powiedziała Bogini
Wojny, czując zawód spowodowany owym zakazem. Zawsze pragnęła w końcu ukatrupić
tego Kłamcę. Tyle bólu sprawił Thorowi i im wszystkim. Po prostu, aż błagał o
to aby go zabić. Ale nie chciała się sprzeciwiać bogowi piorunów. Wiedziała, że
dotrzyma obietnicy, jeżeli ktokolwiek spróbuje zaszkodzić Lokiemu.
- No dobrze to wyruszajmy!-
krzyknął Thor, pchając złote drzwi.