sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 27 „Wszystko Ci wytłumaczę...”

Ta dam! Okazało sie, że moje plany NIECO się zminiły, a więc znalazłam troszkę czasu aby jednak wstawić nowy rozdział :D To chyba tak z okazji Dnia Dziecka :3

Jeżeli to nie będzie jakiś problem, to chciałabym nieco "ściągnąć" po kochanej Stelli, zagadkę która wymyśliła ;) Tylko ja mam dwa pytania: jak mam na imię i ile mam lat? Nagroda z pewnością będzie ;)
A teraz po krótce coś ogłoszę... Jutro również postanawiam wstawić rozdział (jako że mam SPORY zapas), natomiast kolejny pojawi się dopiero we wtorek. Z góry o tym mówię, aby potem nie było zbednych pytań. To się raczej nie zmieni :c
A teraz zapraszam do czytania ;)




Svartalhaim


- Loki, proszę cię nie kręć się tak!- powiedziała Rose, starając się delikatnie zerwać szwy na ustach Kłamcy. Jednak były zbyt mocne, a dziewczyna nawet ich nie naderwała. Do tego czarodziej wiercił się ogromnie, uniemożliwiając pomoc. Rose załamana przerwała proces, odsuwając się trochę od Lokiego.
- To na nic. Te szwy są zbyt mocne. Co oni ci te usta drutami związywali?- zakpiła dziewczyna, patrząc uważnie na chłopaka. Ten wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu.
- Bardzo śmieszne. Ale chyba powinnaś się spodziewać tego typu nici. Jesteśmy w Svartalhaimie, który słynie z dobrych kowali. Nie zdziwiłbym się gdyby to rzeczywiście były druty- Rose usłyszała w swojej głowie głos Lokiego.
Nagle czarodzieje usłyszeli głośny śmiech. Przed celą stała wysoka blondynka, o pięknych zielonych oczach.
- Amora- usłyszała ponownie dziewczyna. Słysząc to imię raptownie uniosła się do góry. Podeszła do krat i zaczęła uważnie przyglądać się przybyłej kobiecie.
- Loki! Jak miło, że znowu ożyłeś. Jak minęło spotkanie z Hel? No opowiedz mi o tym. Ach, no tak, NIE MOŻESZ- zakpiła Amora. Jej wzrok przeniósł się na Rose.- A to niby kto? Twoja nowa ofiara? Niezła. Trochę podobna do tej Samanthy... Która nie żyje. Taka młoda, a Ty ją tak bezczelnie pozbawiłeś życia. 
Loki automatycznie spuścił głowę w dół, wlepiając swój wzrok w podłogę. Dobrze wiedział, że to była jego wina. Tylko skąd do cholery, Amora o niej wiedziała?
- Rose. Skąd ona wie o Samanthcie? Ja jej o tym nie mówiłem.
- Skąd o niej wiesz?- powtórzyła pytanie czarodzieja, dziewczyna.
- O Samanthcie? A... Widziałam jak Loki się z nią kiedyś przechadzał. Biedaczka, zemdlała, przed ostatnią próbą mocy. Ciekawe dlaczego?
- To Twoja wina! To ty to spowodowałaś. Sprawiłaś że umarła- krzyknęła Rose.
- Nie. Ja tylko pozbawiłam jej przytomności. Zabił ją Loki- powiedziała spokojnie Amora.
Loki raptownie podniósł wzrok do góry. Na jego rękach zatliły się zielone płomyczki, które zaraz zgasły. Chłopak był zbyt wyczerpany aby użyć mocy.
Ale z drugiej strony wściekłość rozrywała go od środka. Ta wywłoka, zabiła Samanthe. To wszystko przez nią! On... on przez tyle lat, przez tyle wieków nie mógł sobie tego wybaczyć. A to był tylko kolejny plan Amory...
- A tak w ogóle to jesteś dość waleczna jak na Ziemiankę- powiedziała nagle blondynka.- Choć myślę, że to tylko wykaz twojej głupoty. 
Rose była wściekła. Na jej rękach zapłonęły płomienie, które wycelowała w stronę Amory. Kiedy je wystrzeliła, one zamiast dotrzeć do kobiety, odbiły się od krat i trafiły w nią samą. Dziewczynę odrzuciło do tyłu, tak że uderzyła plecami o jedną z ścian. Loki szybko podniósł się do góry, patrząc z przerażeniem na zaistniałą sytuację.
- Hahahhahaha... Ach ci ludzie. Są tacy naiwni, porywczy, krusi- śmiała się blondynka. – Ale przyszłam tu w innym celu. Przyszłam cię zabić , Loki. Raz się nie udało, ale to nie oznacza że nie warto próbować. Ptaszek mi wyśmiewał, że jak drugi raz umrzesz to utkniesz w Niflheimie już na zawsze. Chętnie skorzystam, z tej okazji. 
Do celi Kłamcy, weszło dwóch rosłych strażników. Jeden pociągnął za sobą Lokiego, drugi zaś, wziął na plecy nieprzytomną Rose.

Powędrowali do pokoju, w którym znajdowały się różnego rodzaju narzędzia tortur. Gilotyna, „Kocia łapka” (narzędzie służące do zdzierania z ofiary skóry), Krzesło przesłuchań z kolcami na siedzeniu oraz w miejscu na stopy. Loki został umieszczony na tym ostatnim. Rose natomiast trzymana była przez strażników.

Kiedy dziewczyna obudziła się, ujrzała, jak Kłamca siedzi na kolczastym krześle, związany na tyle mocno by kolce mogły wypełniać swoje zadanie. Wpijały się w każdą część jego ciała, mocno je raniąc. Na twarzy Lokiego malował się silny ból.
Nagle do Sali tortur wszedł Eitri. Uśmiechał się szyderczo, patrząc swymi bursztynowymi oczami na czarodzieja. Obok króla karłów stała zadowolona z siebie Amora.
- To jak? Zabawę czas rozpocząć?- powiedział krasnolud, zbliżając się do Lokiego. Z kieszeni w szacie, wyjął niewielkich rozmiarów sztylecik. Zaczął powoli rozdzierać skórę Kłamcy, wokół szyi, tak aby z ran ciekła niewielka strużka krwi. Eitri napawał się tym widokiem, widocznie sprawiało mu to przyjemność. Natomiast czarodziej, nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Siedział cicho, patrząc w sufit. Czekał aż to się zakończy.

Karzeł w pewnym momencie przerwał cięcie i odsunął się od Lokiego, ustępując miejsca pięknej blondynce. Ta zbliżyła się do więźnia i przypatrywała mu się chwile. W końcu złapała za szwy na jego ustach i jednym mocnym ruchem, rozerwała je. Kłamca warknął z bólu, obracając głowę na bok. Jego usta wyglądały jeszcze gorzej, niż przedtem.
- No dobra. Chyba przyszedł odpowiedni czas, abyś troszkę z nami pogadał. Do czego ci jest potrzebna ta dziewczyna?- zapytała Amora, wskazując palcem na Rose. Loki milczał. Nie miał najmniejszego zamiaru mówić jej o swoich planach.
- Nie chcesz rozmawiać? Dobrze. Eitri, podaj mi proszę „środek przymusu”- powiedziała czarodziejka. Karzeł wyszedł, po czym po paru sekundach powrócił trzymając w ręku buteleczkę z niebieskawą substancją.
Blondynka wzięła ją od krasnoluda i jednym ruchem otworzyła butelkę. Złapała brodę Kłamcy, i rozszerzyła mu usta, tak aby móc mu wlać substancję. Kiedy Loki pod przymusem, połknął tajemniczą miksturę, w Sali zawiało chłodem. Jego skóra zaczęła zmieniać kolor na lodowato niebieski, zaczynając od stóp, a idąc w stronę twarzy. Jednocześnie, ciało Kłamcy pokryło się różnorakimi znakami, a oczy przybrały barwę rubinu. Paznokcie mu pociemniały, a włosy lekko się zeszroniły.
Rose raptownie odeszła w tył. Nie mogła uwierzyć w to co przed sobą widziała. Lecz nagle przypomniała sobie jedno z wspomnień Lokiego, w którym przybrał dokładnie taką samą postać.
- No! W końcu widać, twoją prawdziwą naturę, potworze- wysyczała Amora, śmiejąc się chłopakowi w twarz. Ten jednak nie zwrócił na nią uwagi. Patrzył cały czas na Rose, która była wyjątkowo przerażona jego drugim obliczem.  Tego właśnie chciał uniknąć. Tego rozczarowania.
- Rose...- zaczął, lecz dziewczyna nie zareagowała.- Rose, zaraz wszystko ci wytłumaczę....
- KIM TY JESTEŚ?

4 komentarze:

  1. Boże, dziewczyno... Dlaczego jestes aż taka brutalna dla naszego Loczka? ;(
    Jak czytałam fragment o narzędziach tortur to normalnie sama czułam jak te kolce od krzesła wbijają mi się w tyłek. XD
    Hmm... Masz na imię... Daria? I masz... 15 lat? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe jaka będzie odpowiedź Lokiego?! już nie mogę się doczekać. może masz na imię Ania i masz 16 lat?

    oczekująca

    OdpowiedzUsuń
  3. DARKY! Jesteś jeszcze bardziej okrutna dla Lokiego niż ja!!! (no, może nie całkiem, ale blisko Ci do tego... Nawet bardzo... ;_;) Oj, tak mi się go strasznie żal zrobiło :( Już wiem, jak się czujecie, kiedy ja Wam wstawiam takie rozdziały... ;_; No i jeszcze mi tam jego przemianę w Lodowego Olbrzyma wpakowałaś. Biedna Rose, dziewczyna musiała się go naprawdę nieźle przestraszyć... :/ No i, rzecz jasna, biedny Loki :( Ciekawe jak z tego wybrną...

    Btw, może masz na imię... Nina? I masz... 15 lat, prawie 16? ;) Albo... Marta? (a niech Cię, nie mam pojęcia...)

    Pozdrawiam!

    Florence ];-)

    PS- Skończyłam pisać ten "dziurawy" 38 rozdział i wieczorem (ale tak bardziej późno) mam zamiar go dodać :) Nawet całkiem niezły wyszedł, serio! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego jesteś dla niego taka okrutna? ;-; a poza tym to znowu boski rozdział <3

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania rozdziałów. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne ;)