Jeżeli to nie będzie jakiś problem, to chciałabym nieco "ściągnąć" po kochanej Stelli, zagadkę która wymyśliła ;) Tylko ja mam dwa pytania: jak mam na imię i ile mam lat? Nagroda z pewnością będzie ;)
A teraz po krótce coś ogłoszę... Jutro również postanawiam wstawić rozdział (jako że mam SPORY zapas), natomiast kolejny pojawi się dopiero we wtorek. Z góry o tym mówię, aby potem nie było zbednych pytań. To się raczej nie zmieni :c
A teraz zapraszam do czytania ;)
Svartalhaim
- Loki, proszę cię nie kręć
się tak!- powiedziała Rose, starając się delikatnie zerwać szwy na ustach
Kłamcy. Jednak były zbyt mocne, a dziewczyna nawet ich nie naderwała. Do tego
czarodziej wiercił się ogromnie, uniemożliwiając pomoc. Rose załamana przerwała
proces, odsuwając się trochę od Lokiego.
- To na nic. Te szwy są
zbyt mocne. Co oni ci te usta drutami związywali?- zakpiła dziewczyna, patrząc
uważnie na chłopaka. Ten wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu.
- Bardzo śmieszne. Ale chyba powinnaś się spodziewać tego typu nici.
Jesteśmy w Svartalhaimie, który słynie z dobrych kowali. Nie zdziwiłbym się
gdyby to rzeczywiście były druty- Rose usłyszała w swojej głowie głos
Lokiego.
Nagle czarodzieje usłyszeli
głośny śmiech. Przed celą stała wysoka blondynka, o pięknych zielonych oczach.
- Amora- usłyszała
ponownie dziewczyna. Słysząc to imię raptownie uniosła się do góry. Podeszła do
krat i zaczęła uważnie przyglądać się przybyłej kobiecie.
- Loki! Jak miło, że znowu
ożyłeś. Jak minęło spotkanie z Hel? No opowiedz mi o tym. Ach, no tak, NIE
MOŻESZ- zakpiła Amora. Jej wzrok przeniósł się na Rose.- A to niby kto? Twoja
nowa ofiara? Niezła. Trochę podobna do tej Samanthy... Która nie żyje. Taka
młoda, a Ty ją tak bezczelnie pozbawiłeś życia.
Loki automatycznie spuścił
głowę w dół, wlepiając swój wzrok w podłogę. Dobrze wiedział, że to była jego
wina. Tylko skąd do cholery, Amora o niej wiedziała?
- Rose. Skąd ona wie o Samanthcie? Ja jej o tym nie mówiłem.
- Skąd o niej wiesz?-
powtórzyła pytanie czarodzieja, dziewczyna.
- O Samanthcie? A...
Widziałam jak Loki się z nią kiedyś przechadzał. Biedaczka, zemdlała, przed
ostatnią próbą mocy. Ciekawe dlaczego?
- To Twoja wina! To ty to
spowodowałaś. Sprawiłaś że umarła- krzyknęła Rose.
- Nie. Ja tylko pozbawiłam
jej przytomności. Zabił ją Loki- powiedziała spokojnie Amora.
Loki raptownie podniósł
wzrok do góry. Na jego rękach zatliły się zielone płomyczki, które zaraz
zgasły. Chłopak był zbyt wyczerpany aby użyć mocy.
Ale z drugiej strony
wściekłość rozrywała go od środka. Ta wywłoka, zabiła Samanthe. To wszystko
przez nią! On... on przez tyle lat, przez tyle wieków nie mógł sobie tego
wybaczyć. A to był tylko kolejny plan Amory...
- A tak w ogóle to jesteś
dość waleczna jak na Ziemiankę- powiedziała nagle blondynka.- Choć myślę, że
to tylko wykaz twojej głupoty.
Rose była wściekła. Na jej
rękach zapłonęły płomienie, które wycelowała w stronę Amory. Kiedy je
wystrzeliła, one zamiast dotrzeć do kobiety, odbiły się od krat i trafiły w nią
samą. Dziewczynę odrzuciło do tyłu, tak że uderzyła plecami o jedną z ścian.
Loki szybko podniósł się do góry, patrząc z przerażeniem na zaistniałą
sytuację.
- Hahahhahaha... Ach ci
ludzie. Są tacy naiwni, porywczy, krusi- śmiała się blondynka. – Ale przyszłam
tu w innym celu. Przyszłam cię zabić , Loki. Raz się nie udało, ale to nie
oznacza że nie warto próbować. Ptaszek mi wyśmiewał, że jak drugi raz umrzesz
to utkniesz w Niflheimie już na zawsze. Chętnie skorzystam, z tej okazji.
Do celi Kłamcy, weszło
dwóch rosłych strażników. Jeden pociągnął za sobą Lokiego, drugi zaś, wziął na
plecy nieprzytomną Rose.
Powędrowali do pokoju, w
którym znajdowały się różnego rodzaju narzędzia tortur. Gilotyna, „Kocia łapka”
(narzędzie służące do zdzierania z ofiary skóry), Krzesło przesłuchań z kolcami
na siedzeniu oraz w miejscu na stopy. Loki został umieszczony na tym ostatnim.
Rose natomiast trzymana była przez strażników.
Kiedy dziewczyna obudziła
się, ujrzała, jak Kłamca siedzi na kolczastym krześle, związany na tyle mocno
by kolce mogły wypełniać swoje zadanie. Wpijały się w każdą część jego ciała,
mocno je raniąc. Na twarzy Lokiego malował się silny ból.
Nagle do Sali tortur wszedł
Eitri. Uśmiechał się szyderczo, patrząc swymi bursztynowymi oczami na
czarodzieja. Obok króla karłów stała zadowolona z siebie Amora.
- To jak? Zabawę czas
rozpocząć?- powiedział krasnolud, zbliżając się do Lokiego. Z kieszeni w
szacie, wyjął niewielkich rozmiarów sztylecik. Zaczął powoli rozdzierać skórę
Kłamcy, wokół szyi, tak aby z ran ciekła niewielka strużka krwi. Eitri napawał
się tym widokiem, widocznie sprawiało mu to przyjemność. Natomiast czarodziej,
nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Siedział cicho, patrząc w sufit. Czekał
aż to się zakończy.
Karzeł w pewnym momencie
przerwał cięcie i odsunął się od Lokiego, ustępując miejsca pięknej blondynce.
Ta zbliżyła się do więźnia i przypatrywała mu się chwile. W końcu złapała za
szwy na jego ustach i jednym mocnym ruchem, rozerwała je. Kłamca warknął z
bólu, obracając głowę na bok. Jego usta wyglądały jeszcze gorzej, niż przedtem.
- No dobra. Chyba przyszedł
odpowiedni czas, abyś troszkę z nami pogadał. Do czego ci jest potrzebna ta
dziewczyna?- zapytała Amora, wskazując palcem na Rose. Loki milczał. Nie miał
najmniejszego zamiaru mówić jej o swoich planach.
- Nie chcesz rozmawiać?
Dobrze. Eitri, podaj mi proszę „środek przymusu”- powiedziała czarodziejka.
Karzeł wyszedł, po czym po paru sekundach powrócił trzymając w ręku buteleczkę
z niebieskawą substancją.
Blondynka wzięła ją od
krasnoluda i jednym ruchem otworzyła butelkę. Złapała brodę Kłamcy, i
rozszerzyła mu usta, tak aby móc mu wlać substancję. Kiedy Loki pod przymusem,
połknął tajemniczą miksturę, w Sali zawiało chłodem. Jego skóra zaczęła
zmieniać kolor na lodowato niebieski, zaczynając od stóp, a idąc w stronę
twarzy. Jednocześnie, ciało Kłamcy pokryło się różnorakimi znakami, a oczy
przybrały barwę rubinu. Paznokcie mu pociemniały, a włosy lekko się zeszroniły.
Rose raptownie odeszła w
tył. Nie mogła uwierzyć w to co przed sobą widziała. Lecz nagle przypomniała
sobie jedno z wspomnień Lokiego, w którym przybrał dokładnie taką samą postać.
- No! W końcu widać, twoją
prawdziwą naturę, potworze- wysyczała Amora, śmiejąc się chłopakowi w twarz.
Ten jednak nie zwrócił na nią uwagi. Patrzył cały czas na Rose, która była
wyjątkowo przerażona jego drugim obliczem.
Tego właśnie chciał uniknąć. Tego rozczarowania.
- Rose...- zaczął, lecz
dziewczyna nie zareagowała.- Rose, zaraz wszystko ci wytłumaczę....
- KIM TY JESTEŚ?
Boże, dziewczyno... Dlaczego jestes aż taka brutalna dla naszego Loczka? ;(
OdpowiedzUsuńJak czytałam fragment o narzędziach tortur to normalnie sama czułam jak te kolce od krzesła wbijają mi się w tyłek. XD
Hmm... Masz na imię... Daria? I masz... 15 lat? :D
ciekawe jaka będzie odpowiedź Lokiego?! już nie mogę się doczekać. może masz na imię Ania i masz 16 lat?
OdpowiedzUsuńoczekująca
DARKY! Jesteś jeszcze bardziej okrutna dla Lokiego niż ja!!! (no, może nie całkiem, ale blisko Ci do tego... Nawet bardzo... ;_;) Oj, tak mi się go strasznie żal zrobiło :( Już wiem, jak się czujecie, kiedy ja Wam wstawiam takie rozdziały... ;_; No i jeszcze mi tam jego przemianę w Lodowego Olbrzyma wpakowałaś. Biedna Rose, dziewczyna musiała się go naprawdę nieźle przestraszyć... :/ No i, rzecz jasna, biedny Loki :( Ciekawe jak z tego wybrną...
OdpowiedzUsuńBtw, może masz na imię... Nina? I masz... 15 lat, prawie 16? ;) Albo... Marta? (a niech Cię, nie mam pojęcia...)
Pozdrawiam!
Florence ];-)
PS- Skończyłam pisać ten "dziurawy" 38 rozdział i wieczorem (ale tak bardziej późno) mam zamiar go dodać :) Nawet całkiem niezły wyszedł, serio! ^^
Dlaczego jesteś dla niego taka okrutna? ;-; a poza tym to znowu boski rozdział <3
OdpowiedzUsuń