Teraz już zapewne będę publikować na bieżąco, choc nie mogę tak gonić, bo z pisaniem nie nadąże. Informować o terminach i ich zmianach, będę na pasku po prawej stronie, z nagłówkiem "INFORMACJA".
Co do rozdziału, to radzę sobię zaparzyć meliskę, przed przeczytaniem, bo... no cóż sami zobaczycie <podniecona Ja>.
Zapraszam do "konsumowania" lektury :D
Violet cały dzień chodziła
uśmiechnięta. Może to było spowodowane przejęciem przez nią mocy przyjaciółki,
a może po prostu dopisywał jej humor. Nie wiedziała.
Szła właśnie tunelem z
widokiem na ogród królewski, kiedy na jego końcu, w wgłębieniu, zauważyła Samantę
z jakimś mężczyzną. Po wyglądzie wywnioskowała że mógł to być karzeł, jako że
nie był wysoki, a posiadał charakterystyczne dla ludności tamtej krainy,
bursztynowe oczy. Twarz miał jednak bardzo ładną. Okrywały ją proste, złote
włosy, z niewielka ilością brązowych pasemek.
Dziewczyna usłyszała jak
nad czymś dyskutują, lecz nie widziała aby to była jakaś kłótnia.
- Już prawie skończyliśmy!
Nie możemy teraz przerwać- mówiła Samantha.
- Nie zamierzam przerywać.
Mam jednak pewne wątpliwości, co do tego czy twój plan się powiedzie.
- Brokkur, wątpisz we mnie?
Dobrze wiesz, że nigdy nie przegrywam- powiedziała czarodziejka, zbliżając się
do karła i gładząc jego twarz ręką.
- A te dwie nieudane próby
zabicia Lokiego? W jednej z nich zresztą zginął mój brat. I mówię ci Amora, że
pomszczę Eitriego, choćbym miał wybić cały Asgard- krzyknął karzeł.
Oni chcą zabić Lokiego? O co tu chodzi? Pomyślała Violet, dalej
spoglądając na „Samantę” i Brokkura.
- Posłuchaj, nie musisz
sobie nie potrzebnie brudzić rąk. Loki zabije ich za ciebie. A potem sam
zginie. Asgard będzie nasz- powiedziała Amora z uśmiechem na twarzy.- A teraz
chyba czas aby pozbyć się Thora.
Czarodziejka powiedziała i
wraz z karłem ruszyła w stronę Violet. Dziewczyna była spanikowana, lecz
zdążyła przenieść się w inne miejsce. Jednak
magia to przydatna rzecz. Pomyślała rozglądając się po miejscu w które
trafiła. Były to więzienia. Od razu wpadła na pomysł, zobaczenia się z Rose.
Podążyła w głąb korytarzy, rozglądając się w poszukiwaniu przyjaciółki. Natrafiła
na nią dopiero przy ostatniej celi. Dziewczyna była wykończona. Jej twarz
pokryła się licznymi siniakami, zresztą tak samo jak reszta ciała. Oczy były
przekrwione, a ich zieleń zamieniła się z powrotem w błękit. Jej ręce były całe
poobcierane od łańcuchów i kajdanek.
- Rose!- powiedziała
Violet, przenosząc się na drugą stronę krat.
Dziewczyna lekko
uśmiechnęła się na widok przyjaciółki, lecz nic nie mogła odpowiedzieć. Czar
dalej działał.
- Nie możesz mówić...
Dlaczego...- myślała na głos blondynka, przyglądając się Rose. Nie mogła jednak
patrzeć na to jak cierpi. Pstryknęła palcami, a na to łańcuchy opasające jej
przyjaciółkę, spadły. Dziewczyna upadła na ziemię, warcząc przy tym z bólu.
- Choć, pomogę ci-
powiedziała Violet, łapiąc Rose pod ramię. W jednej chwili przeniosła się z nią
do innego pomieszczenia. Był to jeden z pustych pokoi, znajdujący się w długim
korytarzu. Usadowiła przyjaciółkę na łóżku i sama usiadła obok niej.
- Muszę ci coś powiedzieć.
Słyszałam rozmowę Amory, która udaję Samantę, i Brokkura- brata Eitriego,
którego Thor zabił. Mówili oni o tym że chcą uśmiercić Thora i Lokiego a potem
przejąć Asgard. I że to Loki zabije Thora.
Rose kiwnęła głową.
Wiedziała o tym już wcześniej, więc nie było to dla niej czymś szokującym, mimo
że nadal nie zamierzała do tego dopuścić.
- Nie wyglądasz na
zdziwioną?- zapytała Violet.
- Bo już o tym wiedziałam-
odpowiedziała jej niespodziewanie dziewczyna. Złapała się za gardło, nie mogąc
uwierzyć że znowu może mówić.
- Ty... mówisz.
- Tak. Widocznie Amora
zamiast na dwa, rzuciła zaklęcie na jeden dzień. I właśnie minął – odparła
Rose, przecierając ranne nadgarstki.- Musimy iść do Thora. Nie możemy pozwolić
mu zginąć.
Powiedziała dziewczyna i
wstała z łóżka, chwiejnym krokiem zmierzając w stronę drzwi.
- Ale nie wiemy gdzie on
jest- powiedziała Violet.
- Poszukamy.
Thor przez cały dzień
szukał Lokiego. Musiał z nim jeszcze raz porozmawiać i zapytać się go o to co
się z nim dzieje.
Szedł właśnie, znanym
korytarzem z pokojami. Postanowił wejść do pierwszego który mu wpadnie w oczy-
może to właśnie tam będzie jego brat. Otworzył dębowe drzwi, i tak jak się
spodziewał, ujrzał Kłamcę. Leżał na podłodze, jakby nie żywy. Gromowładny
szybko do niego podszedł i zaczął nim
trząsać, mając nadzieje że chłopak się obudzi. Zero reakcji. Thor podniósł się
i zaczął chodzić nerwowo po pokoju. Loki przecież nie mógł drugi raz umrzeć. To
by oznaczało dla niego zgubę.
Bóg piorunów na chwilę
wyszedł z pokoju, rozglądając się po korytarzu, czy przypadkiem nikogo tam nie
ma. Upewniając się w fakcie, że teren jest pusty, wrócił z powrotem do
pomieszczenia. Lecz Loki zniknął. Wyparował.
- Przecież to nie
możliwe...- powiedział do siebie Gromowładny, dokładnie rozglądając się po
pokoju.
Nagle za bogiem piorunów
pojawił się Kłamca, trzymający w ręku wielki nóż. Obrócił w swoją stronę boga
piorunów, aby mieć przed sobą jego pierś. Thor był zupełnie zdezorientowany.
Patrzył na wściekłego brata, pełnego żądzy mordu. Jego oczy były... czarne, tak
jak oczy Rose, podczas ataku na niego. Demony.
Pomyślał Gromowładny, cofając się do tyłu. Loki zamachnął się na niego, lecz w
pewnym momencie zatrzymał się. Thor zobaczył rozbijane szkło na głowie brata.
Kłamca upadł na ziemię, nieprzytomny.
Za nim stała starsza, ale
piękna kobieta ze złotym warkoczem. Obok niej znajdowały się Rose i Violet.
- Matko!- krzyknął bóg
piorunów podchodząc do wybawczyni.- Dziękuję.
- Te dwie dziewczyny
powiedziały mi o wszystkim. Powiedziały że jesteś w niebezpieczeństwie.
- Pani Frigga, znalazła
pokój w którym się znajdowaliście, a Violet nas tam przeniosła- dodała Rose,
podpierając się ręką o przyjaciółkę. Nadal nie odzyskała pełni sił.
- Jestem wam bardzo
wdzięczny. Ale o co w tym wszystkim chodzi?
- Później ci wszystko
opowiemy. Teraz natomiast proponuję zabrać stąd Lokiego, zanim przyjdzie
Amora- powiedziała Violet, zbliżając się do Kłamcy.
Lokiego obudziły bardzo
silne bóle głowy. Powoli otworzył oczy. Znajdował się teraz w pokoju, a przed nim siedzieli Rose, Violet i
Thor. Wszyscy byli zdenerwowani, a kiedy zobaczyli że chłopak się obudził,
raptownie się podnieśli.
- Oprzytomniałeś-
powiedział Gromowładny.
- Tak. Co się stało?
- Nie pamiętasz? – zapytała
zdziwiona Violet. Loki przecząco pokręcił głową. Wydawało mu się, że w pamięci
ma sporych rozmiarów dziurę, której za żadne skarby nie mógł zakleić.
- Próbowałeś zabić Thora.
Frigga cię uderzyła w głowę, powstrzymując cię od tego- wyjaśniła cicho Rose.
Nadal nie miała zbytniej ochoty rozmawiać z Lokim. Albowiem przypomniała sobie
o tym jak całował „Samantę”. Tego nie mogła mu jakoś wybaczyć.
Kłamca widząc, że dziewczyna
nie chce z nim mówić, speszył się. O tym
co zrobił Rose, pamiętał. I nie mógł zapomnieć, mimo że bardzo by chciał. To
było podłe, tym bardziej że parę godzin później obściskiwał się z inną.
- Jak to... Dlaczego?
Przecież ja...- zająkał się Loki. Nie mógł uwierzyć, że próbował ukatrupić
Thora. Oczywiście przez wiele wieków tylko o tym marzył, ale wiedział również
że to były tylko marzenia, na których wykonanie nie miałby odwagi. Co więc mu
strzeliło do głowy? Nie wiedział. Nie pamiętał.
- Nie panowałeś nad sobą.
Byłeś tylko marionetką w rękach Amory. Wykorzystała cię, aby zabić Thora, a
potem chciała zabić ciebie- wyjaśniła Violet. Lokiego zamurowało. Amora. Znowu
ta cholerna Amora. Wściekłość się w nim zebrała, tak że ogarnęła całe jego
ciało. Na jego dłoniach zapłonęły płomienie. Powstrzymał go jednak Gromowładny.
Nie chciał aby brat się mścił, bo wiedział że będzie to zemsta okrutna i
wyjątkowo złożona. Musieli wymyślić plan. Ale nie teraz.
- Posłuchaj Loki:
powinieneś odpocząć. Wiem że jesteś zdenerwowany, ale nie możesz się poddać
emocjom. My teraz wyjdziemy, a potem kiedy już będziesz miał więcej siły,
wymyślimy plan- powiedział Thor spokojnie, ruszając w stronę drzwi. W jego ślady
podążyła Violet i Rose.
Kiedy Rose już wychodziła
zatrzymało ją lekkie pociągnięcie za nadgarstek.
- Poczekaj. Nie wychodź.
Porozmawiajmy- powiedział Loki, ciągnąc dziewczynę w swoją stronę. Rose
chwilkę stawiała opór, ale w końcu poszła za Kłamcą.
- Nie mamy o czym
rozmawiać. Serio- powiedziała obojętnie, nie patrząc chłopakowi w oczy. Ten
jednak podniósł jej podbródek, tak aby ich wzrok się spotkał. Dziewczyna
ujrzała przed sobą te piękne, szmaragdowe oczy. Poczuła zimno pochodzące z
dłoni Lokiego. Ale nie mogła się omotać przez niego.
- Porozmawiajmy-
powiedział jeszcze raz Kłamca, siadając na łóżku. Rose usiadła obok niego, nie
odwracając od niego oczu.
- O czym?
- O tym co się wydarzyło. O
tobie. O mnie. O wszystkim- odpowiedział Loki cicho. Po raz pierwszy w życiu,
odważył się na taką rozmowę. Po raz pierwszy komuś zaufał. – To co zrobiłem
wtedy... było niedopuszczalne. Nie powinienem. Jesteś jedyną osobą która się o
mnie martwiła, której na mnie zależało. Na której... mi zależy. I to wszystko o
czym się dowiedziałaś: to co przeżyłem w przeszłości, te kpiny, obrazy w
stosunku do mnie. Moje pochodzenie. To że mnie akceptowałaś. Dzięki tobie... żyję.
I mimo, że czasami czuję pustkę, mimo że nie pokazuję tego co czuję, to jedno
wiem: chce czuć. Teraz już tak – dokończył, zbliżając się powoli do
dziewczyny, tak żeby czuć jej ciepły oddech na wargach. Tak aby ona czuła jego
zimno na swojej skórze. Jeden ruch i ich usta połączyły się.
Rose nigdy nie czuła takiej
namiętności, połączonej z takim bólem. Loki mimo, że był szczęśliwy, nadal
nosił w sobie cierpienie. Przerażenie, które ona starała się z niego wyjąć.
Byli tak blisko siebie. Ale wszystko było delikatne, subtelne. Chłopak wplótł rękę
w jej brązowe włosy i powoli je gładził. Jego skóra... była taka zimna, taka
przyjemna.
Położyli się. Rose weszła
na Kłamcę, gładząc ręką po jego tułowiu. Był dość dobrze zbudowany, mimo że
należał do osób szczupłych. Ostatnimi czasy dość schudł, ale to jej nie
przeszkadzało.
Loki dotykał ciała
dziewczyny, najdelikatniej jak tylko umiał. Nie chciał być brutalny, nie dla
niej. Teraz widział jaka była krucha, jak wiele czułości trzeba jej okazywać. I
zamierzał to robić. Teraz, w tym momencie, jak najdłużej tylko będzie mógł. Całować
ją, czuć jej ciepło na sobie. To parzące uczucie, które tak lubił.
W końcu para ułożyła się
obok siebie. Patrzyli w swoje oczy, w ciszy. Tak jak ostatnio, tylko tym razem
nie było niepewności. Liczyła się tylko chwila. Która trwała. I to im
wystarczyło, aby byli szczęśliwi. Spełnieni. Aby wszystko co się działo dookoła
straciło najmniejszy sens. No bo na co im to kiedy są razem?
Loki leżał w takiej pozycji
dobre parę godzin. Dziewczyna już dawno temu usnęła. W tym momencie wtulała się
w jego pierś, objęta ramieniem Kłamcy. Ale ten nie mógł zasnąć. Nie po tylu
uczuciach jakie przeżył niedawno.
Myślał o wszystkim. O tym
co go spotkało dotychczas. O tej nienawiści jaką wtedy czuł. O bólu,
przerażeniu. A teraz? One nie zniknęły, ale przyszły też inne uczucia.
Szczęście, zauroczenie. To nie była jeszcze miłość. Loki bał się jej. A raczej
jej skutków. Tego, że mogłaby go... zranić. Tego że nie wytrzymałby. Że by go
jeszcze bardziej zniszczyła. Strach nadal w nim mieszkał i póki co nie miał
zamiaru się wyprowadzić. Ale było już lepiej, o wiele lepiej.
Nio, nio, nioo...
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaczynamy z grubej rury XD
Posypało się tego cukru, oj tak
*Saskia lubi cukier* ^^
Dat story... Naprawdę, cuś pinknego :D
Podoba mi się ten rozdział. Nawet bardzo.
Naprawdę, z publikacji na publikację piszesz coraz lepiej. Tak trzymaj, bo masz talent i świetną historię do opowiedzenia!
Aaaaa czy Amora zostanie unicestwiona to już troszeczkę inna bajka ;) Bajka... Bo to, co piszesz, naprawdę pozytywnie rozwala
Oj, oj teraz się zarumieniłam :3
UsuńCieszy mnie, że Ci się podoba :D No rzeczywiście chyba mi się cukierniczka do opowiadania wysypała, ale dłuuugo czekałam aby wepchnąć jakoś ten moment <Darky lubi takie sceny) :D
Co do Amory, to jeszcze o niej usłyszycie. Na szczęście lub nieszczęście.
Mrs. Darkness
Awwww :3 sweet :) Ale ile miłości na koniec <3 Rozdział genialny i na szczęście Rose może mówić i wyszła z więzienia. Jeszcze jedno pytanko: Będzie więcej takich scen? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Obserwatorka
Haha :3
UsuńMyślę, że.... a nie powiem... nie moge psuć zaskoczenia. Zobaczycie w swoim czasie . Poczekajcie to się dowiecie :D
Mrs. Darkness
Świetne!!! Jak to czytałam t na mojej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech. Cała cukierniczka się nasypała. Bomba!
OdpowiedzUsuńMiley
JezuJezuJezuJezu. Że tak się wyrażę, przeżyłam literacki orgazm. *.*
OdpowiedzUsuńTy mnie chyba chcesz do grobu wpędzic parę lat za wszesnie!
Oj, Darky, Darky. Ostatni fragment to normalnie BEST SCENE EVER!
Jednak Loki potrafi byc słodki, czuły i uprzejmy. :>
No cos wspaniałego. <3
Ty wiesz jak poruszyc moje serce! :D
Czekam na nowy rozdział z niecierpliwoscią, ale wiem jak to jest z tą szkołą bo sama miałam masę rzeczy do poprawy. :(
Ale, jutro już oceny muszą byc wystawionr i jest git. :D
Poooooooozdrowienia!
Stella.
Ale pomyśl, że to śmierć w dobrym humorze XD Nie, nie umieraj Stello, będzie mi Ciebie zbyt brakować :c
UsuńOczywiście, że Loki jak chce to potrafi być miluśki, i najlepsze jest kiedy na początku jest takib bad assem a potem jest "so good". Ale zobaczymy co przyszłość przyniesie (jakie pomysły mi do łówki wpadnął).
To serio jest zajebiśćie miłe kiedy drugiej osobie podoba się to co tworzysz. Aż się serduszko raduje :3 Tak więc, dziękuję Ci bardzo :D
Mrs. Darkness
Oh my God of Mischief! O.O Ja nawet nie wiem, co pow... *faints*
OdpowiedzUsuń...Dwie godziny później, po ocuceniu...
Łał. Naprawdę świetnie, że są razem. (to znaczy tak to teraz wygląda, no nie? ;)) Miło, że i u Cb Loki potrafi być ludzki. I ta scena pod sam koniec... Aww!!! :333 Czekaj, jeszcze raz to sobie przeczytam!
...5 minut później...
Mój Boże, rzygam tęczą!!! *///* *p* Co ty ze mną robisz, Darky?!?! o.O Ja... Nawet nie wiem, jak to ubrać w słowa swoje odczucia, okej? Po prostu nie wiem... Mój umysł świruje... Moja wyobraźnia świruje... Ja cała ŚWIRUJĘ!!! D:
I trzymam kciuki za pomysły! Zawsze się przydają. ^^
Różowo pozdrawiam!
Florence ];-D
A mówiłam żeby sobie meliskę wypić? :D Mam nadzieję, że omdlenie nie było niebezpieczne, nie chciałabym mieć Twojego zdrowia na sumieniu XD
UsuńOj ten nasz Loki to umie pobudzić wyobraźnię, taki z niego zdolniacha w TYCH sprawach :3
Bardzo mi miło, że Ci się podobało (wnioskuję po napadach radości i omdleniach XD). Pomysłów jest dość dużo, choć nie mam koncepcji jak nimi zarządzać. Ale usiąde sobie dzisiaj i na spokojnie pomyślę, bo na razie pisałam dość spontanicznie, ale chyba to na dł€ższą metę nie działa.
W każdym razie, jeszcze raz dziękuję.
Mrs. Darkness :D
Oj.. a ja liczyłam na jakiś szeksz.. czy coś xD żartuje.. super rozdział :D normalnie czułam ciarki...
OdpowiedzUsuńSzczerze to ja też myślałam że ta sprawa łóżkowa się rozwinie, a tu klops :(
UsuńPrzeżyłam orgazm jak Stella. *_* <3 Wreszcie Loki (może) będzie szczęśliwy! <33
OdpowiedzUsuńOMG! OMG! Jakie to piękne!!
OdpowiedzUsuńi Loki jest dobry. Nieeeeeeee to do niego nie pasuje nie pogodze sie z ta mysla xd
OdpowiedzUsuńrozdzialik jak zawsze piekny