sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 37 "Było tak dobrze..."



No więc  w końcu się doczekaliście: D Przepraszam, że tyle to trwało, ale muszę robić przerwy aby nadążyć z rozdziałami, których nadal nie dopisuję. Mam nadzieję, że wakacje przyniosą mi nowe pomysły :3
Jeszcze przed chwilą rozdzielałam ten rozdział na dwie części, bo stwierdziłam, że a) jest nieco za długi jak na mnie i b) nie powinnam tylu rzeczy umieszczać w jednym.

A teraz nie przedłużając,
Czytamy :D




Loki obudził się około południa. Przez wydarzenia które miały miejsce niedawno i częsty brak snu, był bardzo zmęczony. Ale nadal pamiętał co ma dzisiaj zrobić. Szybko wstał z łóżka i ruszył w stronę łazienki, w celu umycia się. Wszedł pod prysznic i ustawił odpowiednią temperaturę wody. Bardzo lubił kąpiele, to go uspokajało. Mógł sobie wtedy bez przeszkód pomyśleć i odprężyć się. Jego pierwsza myśl była przewidywalna- Rose. Będzie musiał z nią dzisiaj porozmawiać, wyjaśnić wszystko co się między nimi dzieje. Bardzo rzadko rozmawiał z innymi osobami, dlatego też nie wiedział jak ma zacząć. Powinien... przeprosić? Nie, tego z pewnością robić nie będzie, w końcu nawet nie ma za co. Z drugiej strony o swojej wizycie u Norn, też nie może poinformować dziewczyny, to był zbyt skomplikowany temat. Cholera. Pomyślał Loki, orientując się, że spędził pod prysznicem już dobre 20 minut. Śpiesznie wyszedł z kabiny, łapiąc pierwszy lepszy ręcznik i wiążąc go w pasie. Kiedy już się wytarł i ubrał, postanowił że poszuka Rose. Nie powinien zwlekać.

Kłamca szedł przez korytarz, sprawdzając każdy pokój spotkany na swojej drodze, ale dziewczyny nigdzie nie było. W końcu znalazł się w ogrodzie królewskim z którego usłyszał cichy szloch. Dobiegał on zza jednego z ogromnych drzew dębu. Chłopak podszedł bliżej, aby zobaczyć kto płacze i ku jego zdziwieniu zobaczył Rose. Dziewczyna siedziała z twarzą schowaną w dłoniach.
- Stało się coś?- zapytał, siadając przy czarodziejce.- Dlaczego płaczesz?
- Amora. Widziałam Amorę. Groziła mi i... i kazała mi cię zabić.
Lokiego zamurowało. Amora? Znowu? Czy ta kobieta nie robi sobie przerw od pracy? Ale mógł się tego spodziewać, w końcu ostrzegała go przed konsekwencjami spoufalania się z Rose.
- Spokojnie. Już dobrze. Gdzie ją widziałaś?
- W Sali ze szkatułką- odpowiedziała dziewczyna, wstając z trawy.- Pójdę z tobą.
Kłamca kiwnął głową i podążył za czarodziejką. Ta przez cały ten czas była jakaś niemrawa, smutna, trochę wystraszona. Bardzo szybko znaleźli się w pożądanym pomieszczeniu.
Loki powoli wszedł do środka, a jego uwagę od razu zwrócił fakt że Amory NIE MA w tym pokoju. Kiedy odwrócił się, aby powiedzieć o tym Rose, ona też zniknęła, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Co do cho...- zaczął Kłamca, lecz przerwał, czując że ktoś go przydusza. Ręka tej osoby była lodowata, a w pomieszczeniu aż promieniowało zimnem. Bardzo powoli odwrócił się w stronę atakującego i zamarł. Przed nim stał Laufey. Jego ojciec którego swego czasu zabił.
- To niemożliwe...- wydusił w końcu czarodziej, patrząc z niedowierzaniem na króla Lodowych Olbrzymów.
- Synu- odpowiedział w końcu Laufey z uśmiechem. Wzmocnił uścisk.- Co mnie ominęło?
Olbrzym zbliżył twarz, do ucha chłopaka.
- Opowiesz mi? Czy od razu powinienem cię zabić?- wysyczał.
Loki przełknął głośno ślinę, ledwo łapiąc powietrzem. Zamknął oczy. To nie może być prawda. To tylko jakiś cholernie realistyczny koszmar. Myślał. Lecz to była rzeczywistość od której nie miał jak uciec.
- Laufey, chyba nie chcesz psuć zabawy. Najpierw powinniśmy się nim troszkę pobawić- chłopak usłyszał głos dobiegający zza niego. Oczy mu się coraz szerzej otwierały ze zdziwienia. 
- Rose?- zapytał ze zdziwieniem. Spojrzał na dziewczynę obok której stała blond czarodziejka.- Amora. Co tu się do cholery jasnej dzieje?!
- Nie awanturuj się tak laluniu- powiedziała Rose, uśmiechając się ironicznie. Loki patrzył na dziewczynę w zupełnym osłupieniu. Co ją opętało? Myślał.
- Proponuję, aby zabrać go w zamierzone miejsce. Laufey, puść go- rozkazała Amora, na co Olbrzym upuścił czarodzieja. Ten warknął z bólu, patrząc wściekle na blondynkę. Zanim jednak zdążył coś powiedzieć poczuł jak świat przed nim wiruje. 

W jednej chwili znalazł się na śniegu, wśród lodowych pałaców.
- Jotunheim- powiedział do siebie, patrząc na otaczające go krajobrazy. Niebo nad nim było jasne, smagane momentami czarnymi pasami. Reszta wyglądała jednak tak samo. Wszędzie śnieg, lód i wszechobecna zima. I to go przerażało. Teoretycznie jako pół-olbrzym powinien być przyzwyczajony do takich mrozów, jednak nie to mu przeszkadzało. Niepokoił go fakt, że znajduje się w środku krainy, zupełnie sam. Bez nikogo kto mógł by mu pomóc. Odzwyczaił się od całkowitej samotności, której obecna sytuacja wymaga. 
Chłopak szybko wstał, otrzepując się ze śniegu. Nie wiedział w którą stronę ma iść, gdzie trafi. Zrobił parę kroków, lecz nagle przed nim pojawił się wielokolorowy wir, z którego wyłoniła się Rose i Amora. Oby dwie były uśmiechnięte, wręcz bawiła je cała sytuacja. Blondynka podeszła bliżej do Kłamcy i kopnęła go mocno w brzuch tak że poleciał parę metrów w tył. Szybko się jednak podniósł. Nie mógł przegrać z kobietą!
Na jego rękach utworzyła się ognista kula, która w zawrotnym tempie powędrowała w stronę czarodziejki. Ta jednak niczym kot, odsunęła się w bok, sprawiając że ogień natrafił na skałę.
Kiedy Kłamca drugi raz przymierzał się do ataku, poczuł jak jego kończyny wyginają się w nienaturalny sposób. Krzyknął głośno, czuł że całe jego ciało płonie. Zobaczył przed sobą dym, a wśród niego Amorę trzymającą za rękę Rose. Obydwie wypowiadały cicho zaklęcie. Chłopakowi było coraz bardziej słabo, już prawie nie miał czym oddychać. Dusił się. Nie minęło więcej jak 10 minut, kiedy zemdlał.

Chłopak obudził się w ogromnym pokoju, przypominającym pomieszczenia znajdujące się w pałacu. Rozejrzał się. Przed nim znajdowały się tłumy olbrzymów, z Laufeyem na czele. Obok niego stała Rose i Amora. Loki natomiast przyczepiony był do ściany, metalowymi łańcuchami, które bardzo skutecznie blokowały jego moce magiczne. Na jego ustach znajdowało się coś co bardzo przypominało kaganiec. Spojrzał w dół. Był nagi. Całkowicie nagi. Na dodatek jego skóra pod wpływem temperatury przybrała kolor niebieski, pokrywając się znakami.
Laufey wstał z tronu, zbliżając się do czarodzieja.
- Wiesz co, Loki? Zaufałem ci, tak jak zapewne większość osób na tej Sali. A ty... oszukałeś mnie. Dlatego słono za to zapłacisz- powiedział, oddalając się na miejsce.
Z tłumu wyszła jakaś osoba, na której widok Kłamca zamarł. Eitri. Karzeł podszedł bliżej do chłopaka, zaciskając mu rękę na szyi.
- Co taki zdziwiony?- zapytał.- Przez twojego cholernego brata, musiałem tyle czasu gnić w Helhaimie. Ale udało mi się uciec. I zemszczę się. Najlepszą zemstą na Thorze, będzie zabicie Ciebie. Więc uważaj, parszywy Kłamco!

Loki patrzył na całą tą sytuację w zupełnym osłupieniu. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko się dzieje. Nie mógł uwierzyć, że ci do których śmierci się przyczynił, znowu żyją.
To było niemożliwe. I jeszcze Rose. Przecież on... on jej zaufał, chciał ją chronić, a on była w zmowie z Amorą?
I widzisz jak to jest kiedy przekażesz drugiej osobie część siebie? Zmiażdży ją, spali tak, że nic z ciebie nie zostanie. Znowu będziesz nikim. Znowu jesteś NIKIM!
Powiedziała podświadomość, z takim jadem, że Kłamca aż poczuł kłucie w sercu. Jego wszystkie uczucia, które przez tak wiele lat hamował, powróciły ze zdwojoną siłą. Zaczął zamieniać się w jednego z tych sentymentalnych ludzi. Żałosne..
Z przemyśleń wyrwało czarodzieja poczucie, że jest sam w pomieszczeniu. Wszyscy zgromadzeni, zniknęli. Wyparowali. Loki rozglądał się po pokoju z ogromnym zdziwieniem. Nigdy wcześniej nie był tak zdezorientowany. Nagle obok niego pojawiła się Amora, która z całej siły złapała go za szyję, rozrywając jednocześnie łańcuchy krępujące ciało chłopaka. Czarodziejka była rozbawiona, ale widać było u niej zawziętość i brak litości. Jej ostre paznokcie boleśnie wbijały się w żyły Lokiego, sprawiając że jego ramiona pokryły się szkarłatem krwi. Chłopak czuł palący ból, który próbował przerwać, starając się powstrzymać Amorę. Na próżno. Przez ciągle upływającą z niego krew robiło mu się słabo. Nawet nie zorientował się, kiedy stracił znowu przytomność.

15 komentarzy:

  1. Witam serdecznie. Wchodzę sobie na Googla, i widzę, że dodałaś nowy rozdział, i że nie ma pod nim komentarzy. Faajnie, że będę jedną z pierwszej piątki ^u^
    A teraz wybacz, ale zajmę się komentowaniem rozdziału (z góry przepraszam xD)
    Daaaaaaarkyyyyyyyyyyyy!!!

    Wiesz, co ty narobiłaś tym rozdziałem!? No trudno, jakoś przeżyję ten napad chandry. Oj, nie oszczędzasz Lokiego, jak widzę... Ale wszystko się jakoś ułoży, prawda? Wiem, mój niepoprawny optymizm xD
    Amora... WARA OD LOCZKA, BO ZBIORĘ CAŁĄ ARMIĘ I CI ZROBIĘ TAKĄ EGZEKUCJĘ, ŻE SIĘ NIE POZBIERASZ!!! O`O (Wybacz ;_;)

    No, a teraz oficjalna część komentarza *jak-zwykle-spokojna-i-opanowana-Saskia mode on*
    Z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej i historia coraz bardziej wciąga. A to, że każdy atak tej psychopatki jest coraz brutalniejszy, to już inna sprawa ;). Widzę, że upatryłaś sobie Amorę na tą złłłłłłłąąąąą. No cóż, przynajmniej nie jest to Loki xD.

    Nie wiem, czemu, ale ta historia jest taka... baardzo-szybko-się-tocząca. Chociaż może to dlatego, że tak często publikujesz?
    Ale nie zrozum tego jako złej reakcji :D
    Luubię takie rzeczy, czasami musi coś zadziać się szybko, żeby docenić to, co się rozwija stopniowo.
    Ogólnie teraz przyszedł mi do głowy pomysł, że twoje opowiedanie, to fanfik-katalizator xD
    Takie małe spostrzeżenie na koniec.
    Pozdrawiam, życzę weny i pomysłu na dalszy ciąg opowiadania, żebyś nie musiała już w taj chwili go kończyć
    Saskia :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh Saskio jaki długi komentarz, aż miło patrzeć :D Poprostu aż sie oczy cieszą :3

      Tez chciałabym aby było dobrze z tym Loczkiem, ale mój wewnętrzny demon pcha mnie jakoś do tych drastycznych scen (których niestety bedzie jeszcze dość sporo). Ale jak trochę poczekacie to w końcu będzie GOOD :D

      Wiem, że strasznie sie szybko toczy, ale jakoś nie umiem powstrzymać tej dynamiczności XD Nie lubie jak cos się ciągnie jak "krówka" (XD). Ale mimo wszystko niektóre sprawy bedę musiała pooociągnąć jak się tylko da najdłużej.

      Co do weny, to... robie sobie przerwę. Wróce z obozu i może cos mi zaświta. Oczywiście jeszcze przed wyjazdem, wstawie rozdzial, bo mam lekki zapasik, ale nie lubię jak on mi powoli maleje. A więc, czas się brać do roboty (i pogodzić to z pisaniem nowego opowiadania).

      Tak więc bardzo Ci dziękuję za miły komentarz. Poprostu UWIELBIAM te emocje, wręcz kocham :3

      Pozdrawiam,
      Mrs. Darkness

      Usuń
  2. Oj Darky, Darky. Na początek napiszę Ci, że rozdział jest ŚWIETNY!
    Normalnie och i ach. Ale Rose normalnie przeszła moje najśmielsze oczekiwania. :O
    Ale szczerze mówiąc aż zaczynam się o Ciebie bać, że masz jakieś skłonności psychopatyczne. XD
    A z resztą, ja jestem tak samo spaczona na punkcie Lokiego i pisania drastycznych momentów.

    Przepraszam Cię również za to, że nie dodałam wcześniej komentarza, ale jakoś nie miałam czasu a się rozchorowałam na lato i leżę w łóżku. :C
    Masakra jakaś. :(

    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością a ja lecę pisać mój. :D

    Pozdrawiam, Stella!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek chyba, powinnam Ci życzyć szybkiego powrotu do zdrowia. Współczuje Ci, tym bardziej że ładna pogoda jest. A więc, zdrówka życzę! :D

      Hah, wiesz że z tymi skłonnościami to bardzo możliwe XD Jakoś lubię, wręcz... jestem bardzo dobra w pisaniu drastycznych scen. Będzie ich duuuuzo więcej. Lubię grzebać w psychice ludzkiej(może zostanę psychologiem XD Albo psychiatrą).

      Cieszę sie, że tak Ci się podobało :3 Poprostu czytam i.... Awwwww! Miło mi się zrobiło.

      Jeszcze raz, życzę zdrowia i pozdrawiam,
      Mrs. Darkness

      Usuń
  3. Wzywajcie karetkę, bo mam atak serca:) Nie mogłam się oderwać od czytania porostu świetny rozdział. Czekam na następny rozdział.
    pozdrawiam, Roxsan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj, już wybieram numer:

      Darky: Dzień Dobry, kochana Roxan przeżywa zawał. Tak, tak to przez Lokiego, niech Pan nie zadaje głupich pytań XD
      uffff juz jadą :D

      Cieszę się, że tak bardzo Ci się podobał. Niewiarygodne, że Wy sie tak tym zachwycacie. Ja zwykle kiedy to przeczytam to mam takie mieszane uczucia, ciagle coś poprawiam a mimo to zawsze coś mi nie pasuje. A tu wstawiam rozdział i widze takie komentarze! Szok! Pozytywny oczywiście :D

      Niedługo (w piątek) bedzie juz nowy rozdzialik :D

      Pozdrawiam,
      Mrs. Darkness

      Usuń
  4. Trzeba płacić za swoją głupotę, ale jednak trochę mu współczuje :/ Niech Rose wróci na dobrą stronę mocy, plośe :)
    Pozdrawiam, Obserwatorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Loki narobil sobie wrogów w przeszłości i teraz musi za to placić, własnym zdrowiem :/

      Co do Rose, to jeszcze zobaczycie, na serio strasznie trudno mi nie zdradzać fabuły XD Ale poczekacie, zobaczycie ;)

      Mrs. Darkness

      Usuń
  5. Ojojoj! Tu się dzieje coraz gorzej! D: Tak sobie siedziałam, czytając ten rozdział i aż żałuję, że sobie wtedy zdjęcia nie zrobiłam, bo mina ta z pewnością mówiłaby jedno wielkie "DA FUQ IS GOING ON?!?!?!" D: Jezu, ta cała Amora, to wariata jakaś! Nie ma za grosz litości dla naszego Boga :(

    ...No i ta akcja z Rose... Dziewczyno, błagam Cię!- ty weź się opanuj! ;_; No po prostu serce mi się kraja, jak na to patrzę... ;_;

    Okej, jeśli chciałaś doprowadzić mnie do stanu bliskiego rozpaczy, to wiedz, że osiągnęłaś swój cel... Smutno mi teraz... ;_;

    Pragnę się też podłączyć do prośby Obserwatorki- niechże Rose się opamięta. :/

    Ech... Jak zwykle pozdrawiam i błagam o litość... ;_;

    (Smutna) Florence ]:,-(

    PS- Nowy rozdział dodam najprawdopodobniej w czwartek... ;_;

    *chowa się w kącie*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie smutaj, Flo ;_;
      Jednak chyba musze Cię zasmucić, jeszcze pare rozdziałów bólu przed Wami, ale myślę, że warto bedzie poczekać do jutra (bo termin sie zmienił :D)

      Aż mnie poczucie winy dopadło, kiedy czytałam Twój komentarz. Cholera, teraz mnie jest smutno, że Tobie jest smutno XD
      W każdym razie, bardzo Was przepraszam że tak sie wyżywam na Loczku :C Niestety narobił sobie wrogów :/

      Pozdrawiam,
      Mrs. Darkness

      Usuń
  6. Heej! Jestem tu pierwszy raz,przeczytalam wszystkie rozdzialy(uwierz -troche to zajęloXD) i ...masz nową czytelniczkę! :D
    To opowiadanie jest świetne! Straaaasznie mnie wciągnęło! :P
    Ta Rose... Jak ona mogła?!?! Biedny Loki... :/
    Mam nadzieję,że wróci na "jasną stronę mocy"? ;-)
    Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością! :**
    Pozdrawiam,Pepp!
    Ps Jeśli lubisz też Iron Mana to zapraszam Cię na mojego bloga : peppertonystark.blogspot.com ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Witam, witam :D
      Bardzo sie cieszę, że coraz to nowe osoby zagladają na blogi i komentują. Aż mi się miło zrobiło :3
      W każdym razie, cieszę się, że Ci sie podobało :D

      Co do Lokiego to, tak jak wcześniej pisałam, na razie będzie więcej goryczy, ale to nie potrwa długo (znaczy mam nadzieję, bo póki co brakuje mi weny).
      Tak więc mam nadzieję, że będziesz dalej czytać.

      Z całą pewnościa odwiedz.e Twojego bloga :D Uwielbiam Iron Men'a :3 Tak więc, już lecę luknąć :D

      Pozdrawiam,
      Mrs. Darkness

      Usuń
  7. Jak ty kurwa mogłaś Rose? Ty suko... Jak cię znajdę, to cię zabiję, jak loki nie będzie żył!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy podświadomość Lokiego się odezwała byłam pewna że to ta Stud (czy jak jej tam) pokazuje mu co się stanie xD
    Hmmm, szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  9. No smutno mi... :c Lokuś dasz radę! Wyciągnę Cię z tego!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania rozdziałów. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne ;)