Co do terminu następnego, będzie to albo wtorek, albo środa- wszystko zależy od tego w jakim tempie nauczę się przedmiotów :/ Ale myślę, że będzie warto poczekać, tym bardziej po tym co zaplanowałam
< Muhahahah, JA- zła>.
Bardzo cieszy mnie fakt, że coraz więcej czytelniczek, zaczęło również pisać fanfiki o Lokim, bo takich nigdy za wiele :3 Tak więc pozdrawiam Panią Obserwatorkę i Panią Roxan :D
A teraz nie przedłużając, zapraszam do czytania:
Rose znajdowała się w Sali
Tronowej w pałacu królewskim. Na tronie siedział zestresowany Odyn, a po jego
lewej stronie kobieta która widziała w dniu ataku ze strony Svartalhaimu. Dziewczyna
znajdowała się na pewnego rodzaju mównicy, zakuta w kajdany. Obok niej
siedzieli Thor, Vanessa, Violet i Caroline. Byli też Loki i „Samantha”. Wszyscy
patrzyli na nią z odrazą, zupełnie jakby nie była ich przyjacielem, tylko
największym wrogiem. Wrogiem który powinien zginąć.
Odyn poniósł się z miejsca, uderzając swoim berłem o ziemię,
w celu uciszenia tłumu.
Wszyscy zamilkli.
- Rosalio Johanson! Jesteś
oskarżona o atak na Thora, księcia Asgardu. Jesteś oskarżona o zabicie mojego
syna!- krzyknął Odyn. Rose nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Przecież to nie
była prawda. Dziewczyna szybko przeniosła wzrok na miejsce w którym siedział
Gromowładny, lecz jego tam już nie było. Jej przyjaciółki były ubrane na
czarno, a Violet zaniosła się płaczem na wspomnienie o bogu. Czarodziejka z
powrotem spojrzała w stronę Wszechojca. Za nim pojawił się obraz wręcz
zmasakrowanego Thora. Był cały blady, a jego ciało było całe rozszarpane. Rose
nie mogła na to patrzeć bo widok był tak samo przerażający, jak i obrzydzający.
- Za wszystkie czyny jakie
dokonałaś, zostajesz skazana na tak samo brutalną śmierć -kontynuował Odyn.
Chwilę po tym wrócił na swoje miejsce, a na Sali rozbrzmiały krzyki.
- Zabić ją!- wrzeszczały
tłumy.
Rose rozejrzała się po
ludziach. Mieli oni rozmazane twarze, jednak ich oczy były uwidocznione. Czarne
niczym otchłań. Niczym najgorsze demony, żerujące na szczątkach zmarłych. To
było straszne!
Nagle do czarodziejki
zbliżył się Loki. Rose na jego widok zamarła. Z jego szmaragdowych oczu
spływała gęsto krew, natomiast ciało przybrało kolor pergaminu. Kiedy lekko
rozszerzył usta, można było zobaczyć wystające z nich, ostre kły. W jego ręku
nagle pojawił się drewniany kołek. Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Po raz
kolejny spojrzała na ludzi. Teraz już nie krzyczeli. Klaskali. Nawet Odyn.
Nawet jej przyjaciółki. W pewnym momencie Kłamca silnie zamachnął się bronią na
czarodziejkę.
-Nie!- krzyknęła w myśli Rose otwierając raptownie oczy. Jej oddech szalał,
wręcz wyrywając jej płuca z piersi. Dziewczyna powoli rozejrzała się po
pomieszczeniu. Nadal była w celi.
- To był tylko sen- pomyślała , wdychając. Mimo, że to był tylko
jeden z jej koszmarów, to Rose mocno się nim zaniepokoiła. Był zbyt
realistyczny. I straszny. Zaczęła się bać tego co się z nią dalej stanie. W końcu to dzisiaj Odyn
wyda wyrok.
Chwile potem do celi
wkroczyło dwóch mocno zbudowanych strażników. Rozwiązali ją z łańcuchów,
zakładając na jej nadgarstki srebrne kajdanki. Zaczęli ją prowadzić w stronę
Sali tronowej.
Wszystko wyglądało dokładnie
tak jak w scenie ze snu. Krzyczący tłum, Odyn siedzący na tronie, jej
przyjaciele. Jednak coś było inne. Thor żył. I nie patrzył na nią z odrazą mimo
że miał powody. Vanessa też miała bardziej współczującą, niż zawistną minę.
Rose ulżyło, na tyle aby odzyskać siłę w nogach. Doszła do mównicy i oparła się
o nią.
Odyn wstał i uderzył swoim
berłem o ziemię. Na razie wszystko odbywało się tak jak w koszmarze.
- Rosalio Johnson! Jesteś
oskarżona o atak na Thora, księcia Asgardu- słowa Wszechojca, kolejny raz
zadźwięczały w jej głowie.- Czy masz coś na swoją obronę?
Dziewczyna otworzyła usta,
lecz od razu przypomniała sobie, że nie może. Nie może nic powiedzieć, bo Amora
zabrała jej mowę. Teraz nie będzie miała się jak obronić.
Odyn patrzył przez chwilę
na Ziemiankę w wyraźnym zniecierpliwieniu.
- Widzę, że przyznajesz się
do winy! Za Twój czyn, zostanie ci odebrana moc, tak abyś już nigdy nie mogła stanowić
dla nas niebezpieczeństwa.
Powiedział Wszechojciec i
wrócił na swój tron. Rose poczuła mocne rwanie w piersi. Czuła jakby ktoś
wyrywał jej serce wraz z duszą. Cała energia opuszczała jej ciało. Obróciła
swój wzrok w miejsce gdzie siedzieli jej przyjaciele. Zobaczyła stojącego
Lokiego, który wymawiał zaklęcie. Na jego rękach zbierał się natomiast tajemniczy
pył, który zapewne był jej mocą. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że on... że on
pozbawia jej tego nad czym wspólnie pracowali. Poczuła żal, mimo że wiedziała
że Loki nie robił tego umyślnie. To Amora go do tego zmusiła.
Nagle Rose upadła na podłogę.
Już nie była czarodziejem. Została doszczętnie pozbawiona energii jaka się w
niej znajdowała. Teraz czuła się tak jakby była... nikim.
Kłamca podszedł do jednego
ze strażników trzymających w ręku wielką, szklaną kulę. Moc którą trzymał w
dłoniach, „włożył” do „szkatuły”.
Dziewczyna przyglądała się
całemu procederowi na tyle długo na ile miała go w polu wzroku. Jednak w pewnym
momencie wszystko zniknęło, była bowiem z powrotem prowadzona do jej zimnej
celi. Znowu została zakuta w łańcuchy. Teraz była jednak słabsza niż wcześniej.
Wszystko ją bolało, czuła palenie w żebrach. Jak ona sobie poradzi bez magii?
Nigdy by nie pomyślała, że
będzie jej tak bardzo przydatna, lecz od momentu w którym przybyli do Asgardu,
Rose używała jej dość często.
Choćby do obrony własnej,
ale i innej osoby. Na przykład Lokiego, którego teraz to w ogóle nie obchodzi. Była
wściekła. Nie na Kłamcę, ale na Amorę. Na tą szmatę, która wykorzystała i ją, i
Lokiego, i wszystkich innych. A ona nie ma jak ostrzec swoich przyjaciół. Nic nie
może zrobić. Nic.
Thor wraz z Ziemiankami
przyglądali się całemu procesowi. Wszyscy byli wstrząśnięci po tym co Rose im
zrobiła, ale wiedzieli również że nie czyniła tego umyślnie. Ktoś nią sterował.
W dodatku widok wydzierania z dziewczyny mocy, był przerażający. Cała energia, którą
posiadała gromadziła się na rękach Lokiego. A ten był nie wzruszony. Zupełnie
zimny.
Thorowi coś nie pasowało.
Wiedział, że brat stara się nie okazywać „typowo ludzkich” uczuć, ale ma nieco
sumienia. Mimo że się do tego nie przyznaje. A teraz? Głaz. Bezuczuciowy
kamień. Pustka. To nie był on.
Wszyscy wyszli z Sali, od
razu po tym jak sąd się skończył. Gromowładny złapał Violet za nadgarstek i
zaprowadził na bok. Miał bowiem pewien pomysł.
- Mam plan. Moce Rose
zostaną umieszczone w pokoju w którym znajduje się szkatułka „Wiecznych
Mrozów”. Pójdziemy tam i... przejmiesz je.
- Co? Ja?- zapytała
zdziwiona Violet patrząc z osłupieniem na Thora.
- Tak, ty. Musisz je
„wchłonąć”, bo wydaje mi się że w królestwie dzieje się coś złego. Jesteś na
tyle rozsądna aby dobrze jej używać i w razie niebezpieczeństwa- zadziałać. Ok?
Blondynka kiwnęła lekko
głową.
Razem z bogiem piorunów
ruszyła w stronę „Mroźnej Sali” jak ona ją zwykła nazywać. Od ostatniego
przyjścia wiele się tam nie zmieniło. Jedynie co, to pokój wzbogacił się o
dodatkowy „skarb”. Kula w której znajdowały się moce Rose, mieniła się
wszystkimi kolorami. Najbardziej jednak przeważała tam zieleń i czerń, lecz nie
zabrakło również żółci, fioletu i błękitu. Dziewczyna powoli zbliżyła się do
szkatułki, patrząc na nią uważnie. Po chwili jednak jej wzrok powędrował na
Gromowładnego.
- Jak ja mam ją wchłonąć?-
zapytała.
- Po prostu weź w ręce.
Przejmować ją mogą tylko Ziemianie, a to jest jedyny sposób.
Violet wykonała polecenie
Thora. Dotknęła kuli, podnosząc ją jednocześnie. Nagle poczuła jak jej ciało
ogarnia parzące ciepło, które chwile potem zmienia się w przyjemną falę
energii. Z szkatułki powoli znikał pył, wchłaniany przez blondynkę. Cały proces
trwał dobre parę minut. Kiedy dziewczyna skończyła i odłożyła pustą kulę na
miejsce, na jej rękach zapłonęły płomienie. Nie były one jednak zielone, tak
jak u Rose czy Lokiego, przybrały kolor fiołków- tak jak jej oczy. Violet
chwile się w nie wpatrywała. Były... cudowne. Takiej gamy uczuć nie przeżyła
nigdy. Była bardzo zadowolona z tego, że włada tak potężną siłą. Ale wiedziała
że posiada ją tylko dlatego, aby obronić ludzi których kocha. I zrobi to.
jak mogłaś biedna Rose odebrali jeje moc, ale rozdział genialnu:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,Roxsy
O MATKO! O matko... Omatkoomatkoomatko... o.o Jestem w szoku, okej? Po prostu w szoku, że odebrałaś jej moc... No i ten sen z Lokim. Brr! Straszny D: Przez te parę sekund naprawdę się bałam, że ją zabije! I ta krew z oczu... Mam stanowczo zbyt dobrze działającą wyobraźnię! ;_;
UsuńAle jestem pod wrażeniem. Te wszystkie emocje... Uch, czyżby mój mały wpływ? XD Nigdy mało dramatyzmu ^^ (ale już powoli będę od niego odchodzić w aż tak hurtowych ilościach, jak do tej pory... Czas nieco... posłodzić ^^) Strasznie mi się to podoba!
Czekam na więcej!
Florence (De Valois) ];-D
Oczywiście, że to dzięki Tobie :* Choć w sumie ostatnio mam małe wahania nastrojów, to może też dlatego. Ale lubię robić dramatyczne i drastyczne rozdziały (pare ich będzie).
UsuńO to mi właśnie chodziło w tym rozdziale, o WASZĄ wyobraźnię. Muhahaha lubię się znęcać nad waszymi umysłami :3
Bardzo sie cieszę, że Ci sie podobało :3 I mam nadzieję, że następne rozdziały Cię nie zawiodą (choć przewiduję coś WIELKIEGO).
Pozdrawiam,
Mrs. Darkness
RANY!!! Co się dzieje?! Po prostu dramat! Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńNowa czytelniczka Miley
O wiatm w moich skromnych progach :3 Jak miło, że mam cioraz więcej nowych czytelniczek. Me serce się raduje :D
UsuńA i cieszy mnie, że Ci się spodobało i że wywołało takie emocje. W sumie to się nawet nie spodziewałam po Was takiej reakcji. Miło :3
Mrs. Darkness
Jezu, Jezu, Jezu! Coś Ty dziewczyno zrobiła z naszą kochaną Rose? :C
OdpowiedzUsuńCzemuś to zrobiła?! No nic, widocznie tak musiało być. :)
Niech Loczek znów będzie sobą, no. *przytup*
Rozdział świetny, przysporzył mi wiele emocji. Tych dobrych i tych złych. :D
Przepraszam, że tak krótko, ale myślę na nowymi rozdziałami i za bardzo się na nich skupiam. :)
Pozdrawiam, Stella.
No to w takim razie weny życzę :) I bardzo dobrze, że sie tak rozemocjonowałaś, tym lepiej :3 A Loki prędzej, czy później wróci, ale nie moe zdradzić terminu, bo nie chcę przepowiadać fabuły :D W każdym razie, kiedyś się ogarnie.
UsuńI dziekuję za miły komentarz, lubię jak się czymś albo podniecacie, albo niepokoicie, albo bulwersujecie. Takie opinie sie fajnie czyta :D
Mrs. Darkness
To straszne jak można odebrać Rose moc :( ale rozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Obserwatorka
Darky, kiedy kolejny rozdział? Wiem, jestem nienasycona. <3
OdpowiedzUsuńNa 100% jutro :D Dzisiaj się nie wyrobię, bo siedziałam do 8 godziny w szkole (poprawy itp.), a teraz musze jeszcze się uczyć do 3 przedmiotów :c
UsuńAle jutro na bank wstawię, bo będe już miała troszkę spokoju :D
Ommmm!!! :3 Rozdział wspaniały.
OdpowiedzUsuńi znowu wielkie zaskoczenie :O boski rozdział!! :) masz taki wielki talent do pisania :)
OdpowiedzUsuńNie mogla pokiwac glowa i wskazac na Amore i potem pokazac na Lokiego i zrobić gest obok szyi
OdpowiedzUsuń