czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 42 "Czas się policzyć"


Ja mądra wstawiłam rozdział 43, ale już o 42 zapomniałam XD Jezu, co się ze mną dzieje. W każdym razie macie, ten "zaginiony" rozdział.



Thor i przyjaciółki szli przez most Bifrost, który ostatnimi czasy, a ściślej mówiąc po śmierci Odyna, został odbudowany. Zabrali ze sobą wszelkiego rodzaju ekwipunek, który mógłby im się przydać podczas niebezpiecznej podróży. W końcu zmierzali do Jotunheimu. Violet od samego początku była zaniepokojona pomysłem na jaki wpadł Gromowładny. Oczywiście wiedziała że chciał ratować Rose i Lokiego (lub tylko Rose, jeżeli tym razem chodziło o jakiś sprytny plan Kłamcy), ale sama inwencja była nieco lekkomyślna. W końcu Odyn nie żył, a Asgard w każdej chwili mógł zostać zaatakowany przez inną krainę. Czy Thor nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, że od śmierci ojca, on stał się prawowitym władcą królestwa? Chyba nie.
- Kto będzie władał Asgardem podczas kiedy ciebie nie będzie? Chyba nie zostawiasz krainy samej?- zapytała blondynka.
- Heimdall będzie miał na wszystko oko. Sif i reszta również- odpowiedział spokojnie Thor, podchodząc do wspomnianego wcześniej wszechwidzącego boga.- Możemy już wyruszać?
- Tak. Ale jeżeli coś pójdzie nie tak, nie będę mógł was sprowadzić. Muszę dbać również o dobro Asgardu. Masz tego świadomość Thorze?
- Oczywiście. A teraz nie marnujmy czasu na zbędne rozmowy. Z każdą minutą nasza szansa na znalezienie Lokiego i Rose się zmniejsza- podkreślił Gromowładny.
Heimdall tylko kiwną głową, wkładając berło trzymane w ręku do wnęki. Violet poczuła mocne ciągnięcie w piersi i po chwili już leciała w stronę Jotunheimu przez czasoprzestrzeń. Nie miała bladego pojęcia jak to działało, ale w końcu wokół niej działo się tak wiele nieprawdopodobnych rzeczy, że przenoszenie się z miejsca na miejsce dzięki jakiemuś tęczowemu mostowi, nie powinno jej dziwić. To była tam norma.
W końcu przyjaciele wylądowali na lodowym podłożu. Ciepło które panowało podczas podróży od razu zniknęło, zastąpione mrożącą wręcz temperaturą. Wszędzie dokoła znajdowały się zimowe pałace, zachwycające swą budową, ale i przerażające. Nikt nie wiedział co czai się za którąś z wież. Klimatu dodawał fakt, że było tam podejrzanie cicho, jakby nagle wszyscy mieszkańcy umarli albo zniknęli. To nie było normalne.
- Gdzie wszyscy?- zapytała szeptem Caroline, a jej głos odbił się echem po skałach.
- Nie wiem. Ukrywają się...- odpowiedział Thor, rozglądając się niepewnie.
- A może to pułapka? Wole jednak żeby nas nie złapali. Jakoś... boję się tutejszych mieszkańców- dopowiedziała Vanessa, łapiąc się kurczowo Caroline za rękę. Dziewczyny niewyobrażalnie się trzęsły, mimo ciepłego okrycia. Lodowe powietrze nie było im znane- w Nowym Yorku nie występują niesamowicie niskie temperatury. A tu owszem.
Thor ruszył przed siebie, tak naprawdę nie wiedząc dokąd zmierza. Czuł się jak na pustyni. Żadnych wskazówek, żadnych drogowskazów, niczego co mogło by ich doprowadzić do Lokiego i Rose. Byli zgubieni.

Violet rozglądała się dookoła, uważnie przyglądając się krajobrazom Jotunheimu. Był piękny. Oczywiście znajdowały się tam również straszne ruiny- pamiątka po wojnach, ale mimo to wydawał się niesamowitym miejscem. Co nie zmieniało faktu, że nadal czuła się nieswojo w tej obcej i bardzo niebezpiecznej, krainie. Byli tutaj zagrożeni.
Nagle uwagę dziewczyny zwróciła niewielka szczelina w jednej ze skał, przy ogromnym, świetlistym pałacu. Może to tam była kryjówka, w której aktualnie znajdowała się jej przyjaciółka?
- Hej, Thor! Spójrz tam!- powiedziała Violet, łapiąc kurczowo Thora za rękaw i wskazując mu odkryte miejsce.- Czy nie wygląda ci to na jakąś ukryta kryjówkę?
Gromowładny popatrzył na dziewczynę zdumiony, a na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech.
- Jesteś genialna! Chodźmy tam!- krzyknął i ruszył w stronę szczeliny. Tak jak przypuszczali, prowadził od niej długi i ciemny korytarz. Musieli tam wejść.
- Posłuchajcie. Musimy się trzymać razem. Żadna nie może się oddzielić od grupy, bo inaczej czeka nas zguba. Aby zwiększyć bezpieczeństwo złapiemy się za ręce- poinformował Thor, łapiąc blondynę za drobną dłoń. Ta natomiast chwyciła Vanessę, a Vanessa- Caroline. Utworzyli pewnego rodzaju sznurek, ułatwiający im bezpieczne trzymanie się razem. 
Szli przez zawiłe, kręte ścieżki zupełnie nie wiedząc dokąd powinni trafić. Dokąd trafią. Powodów do zmartwień było więcej. Nadal nie wiedzieli co się dzieje z Rose i Lokim, ani kto był odpowiedzialny za ich zniknięcie. A może sami uciekli? Choć to chyba była najmniej prawdopodobna wersja wydarzeń. Wszyscy mieli jednak nadzieje, że ich przyjaciele żyją.

W końcu doszli do jedynych drzwi, które ku zdziwieniu wszystkich, były otwarte. Thor pchnął je lekko, wprowadzając resztę do ogromnej Sali z tronem na środku. Wszędzie było pusto, a pomieszczenie do którego wkroczyli przypominało pałacową Sal Tronową. Tak jak w całym Jotunheimie i tutaj panował chłód, a cały wystrój składał się z lodowatego błękitu i sopli.
- To co robimy?- zapytała Vanessa, rozglądając się z ciekawością po miejscu do którego trafiła.
- Idziemy. Tam- odpowiedział Gromowładny, wskazując na korytarz znajdujący się po lewej stronie. Dziewczyny kiwnęły na znak zrozumienia i podążyły za bogiem. Tam, jak przypuszczała Caroline, stały rozmieszczone po dwóch stronach, więzienia. Nie były odgrodzone kratami, a pomieszczenia więźniów znajdowały się za metalowymi drzwiami.
- Loki, proszę obudź się- przyjaciele usłyszeli znajomy głos, dochodzący z ostatniego w korytarzu, więzienia.
- Rose!- krzyknęła Violet, ruszając w stronę miejsca gdzie znajdowała się jej przyjaciółka. Thor, Caroline i Vanessa pobiegli za dziewczyną.
- Loki też tam jest. I jest... nieprzytomny. O Boże co tam się dzieje?- powiedział Thor, kiedy już doszli do drzwi.
- Nie wiem. Ale trzeba jakoś wywarzyć te drzwi. Thor, dasz radę?- zapytała Vanessa.
Gromowładny tylko uśmiechną się w odpowiedzi, a w jego ręku, w jednej chwili pojawił się Mjölnir. Bóg zamachnął się i uderzył w przeszkodę, która roztrzaskała się na miliony kawałków.
- No to wchodzimy.

&&&


Rose siedziała na zimnej ziemi, trzymając na swoich kolanach, głowę Lokiego. Był zupełnie nieprzytomny. Po jego gwałtownym wybuchu gniewu i nieoczekiwanym użyciu mocy, dziewczyna była zupełnie niepewna sytuacji. Nie miała bladego pojęcia o co w tym wszystkim chodziło. Jak on to zrobił? Przecież... ona ją mu zabrała. Zabrała mu jego potężną moc. Oczywiście była szczęśliwa, że ją odzyskał, ale pytanie brzmiało: jak?
- Loki proszę, obudź się!- powiedziała Rose, opierając swój policzek o głowę chłopaka. Po jej twarzy spłynęła słona łza. Była już u skraju wytrzymałości. Nie tyle, że znajdowała się gdzieś w Jotunheimie to jeszcze tyle złego wyrządziła. To było niewybaczalne.

Nagle zza drzwi dobiegł głośny trzask. A właściwie uderzenie wycelowane było W drzwi. W jednej chwili metalowe kawałki posypały się na boki, a z dymu wyszli jej przyjaciele. Thor, Caroline, Vanessa i Violet. Kiedy ją zobaczyli, szybko podbiegli i przytulili się do niej. Radość jednak szybko zniknęła, kiedy Thor zobaczył Lokiego. Nigdy nie widział go w gorszym stanie, nawet podczas incydentu w Svartalhaimie. Teraz był wychudzony, brudny, potłamszony, ranny i nieprzytomny. Wyglądał już jak trup.
- Co się stało?- zapytał bóg, z załamaniem w głosie.
- To... dość długa historia i myślę, że...- zaczęła Rose, lecz przerwało jej głośne chrząknięcie.
Za nią stała uśmiechnięta od ucha do ucha Amora w towarzystwie Laufeya. Nie wyglądała na zaskoczoną obecnością Thora.
- No, no, no. Wyczuwam włamywaczy. Ale żeby się tak z własnej woli wpakować w pułapkę. Nie rozumiem twojego toku myślenia, Thorze. Ale dziękuje. Ułatwiliście mi to- powiedziała czarodziejka, a jej zielone oczy zabłyszczały.
- Synu Odyna, czas się policzyć- powiedział Laufey i ruszył ku Gromowładnemu.

2 komentarze:

  1. Nareszcie *.*
    Jak zawsze ciekawie... Tylko następnym razem... To taka moja prośba... Dawaj więcej Lokiego i Rose...

    Pozdrawiam.
    PoLiR

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju cudowny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania rozdziałów. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne ;)