Ja mądra wstawiłam rozdział 43, ale już o 42 zapomniałam XD Jezu, co się ze mną dzieje. W każdym razie macie, ten "zaginiony" rozdział.
Thor i przyjaciółki szli
przez most Bifrost, który ostatnimi czasy, a ściślej mówiąc po śmierci Odyna,
został odbudowany. Zabrali ze sobą wszelkiego rodzaju ekwipunek, który mógłby
im się przydać podczas niebezpiecznej podróży. W końcu zmierzali do Jotunheimu.
Violet od samego początku była zaniepokojona pomysłem na jaki wpadł
Gromowładny. Oczywiście wiedziała że chciał ratować Rose i Lokiego (lub tylko
Rose, jeżeli tym razem chodziło o jakiś sprytny plan Kłamcy), ale sama inwencja
była nieco lekkomyślna. W końcu Odyn nie żył, a Asgard w każdej chwili mógł
zostać zaatakowany przez inną krainę. Czy Thor nawet przez chwilę nie pomyślał
o tym, że od śmierci ojca, on stał się prawowitym władcą królestwa? Chyba nie.
- Kto będzie władał
Asgardem podczas kiedy ciebie nie będzie? Chyba nie zostawiasz krainy samej?-
zapytała blondynka.
- Heimdall będzie miał na
wszystko oko. Sif i reszta również- odpowiedział spokojnie Thor, podchodząc do
wspomnianego wcześniej wszechwidzącego boga.- Możemy już wyruszać?
- Tak. Ale jeżeli coś
pójdzie nie tak, nie będę mógł was sprowadzić. Muszę dbać również o dobro
Asgardu. Masz tego świadomość Thorze?
- Oczywiście. A teraz nie
marnujmy czasu na zbędne rozmowy. Z każdą minutą nasza szansa na znalezienie
Lokiego i Rose się zmniejsza- podkreślił Gromowładny.
Heimdall tylko kiwną głową,
wkładając berło trzymane w ręku do wnęki. Violet poczuła mocne ciągnięcie w
piersi i po chwili już leciała w stronę Jotunheimu przez czasoprzestrzeń. Nie
miała bladego pojęcia jak to działało, ale w końcu wokół niej działo się tak
wiele nieprawdopodobnych rzeczy, że przenoszenie się z miejsca na miejsce
dzięki jakiemuś tęczowemu mostowi, nie powinno jej dziwić. To była tam norma.
W końcu przyjaciele
wylądowali na lodowym podłożu. Ciepło które panowało podczas podróży od razu
zniknęło, zastąpione mrożącą wręcz temperaturą. Wszędzie dokoła znajdowały się
zimowe pałace, zachwycające swą budową, ale i przerażające. Nikt nie wiedział
co czai się za którąś z wież. Klimatu dodawał fakt, że było tam podejrzanie
cicho, jakby nagle wszyscy mieszkańcy umarli albo zniknęli. To nie było
normalne.
- Gdzie wszyscy?- zapytała
szeptem Caroline, a jej głos odbił się echem po skałach.
- Nie wiem. Ukrywają
się...- odpowiedział Thor, rozglądając się niepewnie.
- A może to pułapka? Wole
jednak żeby nas nie złapali. Jakoś... boję się tutejszych mieszkańców-
dopowiedziała Vanessa, łapiąc się kurczowo Caroline za rękę. Dziewczyny
niewyobrażalnie się trzęsły, mimo ciepłego okrycia. Lodowe powietrze nie było
im znane- w Nowym Yorku nie występują niesamowicie niskie temperatury. A tu
owszem.
Thor ruszył przed siebie,
tak naprawdę nie wiedząc dokąd zmierza. Czuł się jak na pustyni. Żadnych
wskazówek, żadnych drogowskazów, niczego co mogło by ich doprowadzić do Lokiego
i Rose. Byli zgubieni.
Violet rozglądała się
dookoła, uważnie przyglądając się krajobrazom Jotunheimu. Był piękny.
Oczywiście znajdowały się tam również straszne ruiny- pamiątka po wojnach, ale
mimo to wydawał się niesamowitym miejscem. Co nie zmieniało faktu, że nadal
czuła się nieswojo w tej obcej i bardzo niebezpiecznej, krainie. Byli tutaj
zagrożeni.
Nagle uwagę dziewczyny
zwróciła niewielka szczelina w jednej ze skał, przy ogromnym, świetlistym
pałacu. Może to tam była kryjówka, w której aktualnie znajdowała się jej przyjaciółka?
- Hej, Thor! Spójrz tam!-
powiedziała Violet, łapiąc kurczowo Thora za rękaw i wskazując mu odkryte
miejsce.- Czy nie wygląda ci to na jakąś ukryta kryjówkę?
Gromowładny popatrzył na
dziewczynę zdumiony, a na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech.
- Jesteś genialna! Chodźmy
tam!- krzyknął i ruszył w stronę szczeliny. Tak jak przypuszczali, prowadził od
niej długi i ciemny korytarz. Musieli tam wejść.
- Posłuchajcie. Musimy się
trzymać razem. Żadna nie może się oddzielić od grupy, bo inaczej czeka nas
zguba. Aby zwiększyć bezpieczeństwo złapiemy się za ręce- poinformował Thor,
łapiąc blondynę za drobną dłoń. Ta natomiast chwyciła Vanessę, a Vanessa-
Caroline. Utworzyli pewnego rodzaju sznurek, ułatwiający im bezpieczne
trzymanie się razem.
Szli przez zawiłe, kręte
ścieżki zupełnie nie wiedząc dokąd powinni trafić. Dokąd trafią. Powodów do
zmartwień było więcej. Nadal nie wiedzieli co się dzieje z Rose i Lokim, ani
kto był odpowiedzialny za ich zniknięcie. A może sami uciekli? Choć to chyba
była najmniej prawdopodobna wersja wydarzeń. Wszyscy mieli jednak nadzieje, że
ich przyjaciele żyją.
W końcu doszli do jedynych
drzwi, które ku zdziwieniu wszystkich, były otwarte. Thor pchnął je lekko,
wprowadzając resztę do ogromnej Sali z tronem na środku. Wszędzie było pusto, a
pomieszczenie do którego wkroczyli przypominało pałacową Sal Tronową. Tak jak w
całym Jotunheimie i tutaj panował chłód, a cały wystrój składał się z
lodowatego błękitu i sopli.
- To co robimy?- zapytała
Vanessa, rozglądając się z ciekawością po miejscu do którego trafiła.
- Idziemy. Tam-
odpowiedział Gromowładny, wskazując na korytarz znajdujący się po lewej
stronie. Dziewczyny kiwnęły na znak zrozumienia i podążyły za bogiem. Tam, jak
przypuszczała Caroline, stały rozmieszczone po dwóch stronach, więzienia. Nie
były odgrodzone kratami, a pomieszczenia więźniów znajdowały się za metalowymi
drzwiami.
- Loki, proszę obudź się-
przyjaciele usłyszeli znajomy głos, dochodzący z ostatniego w korytarzu,
więzienia.
- Rose!- krzyknęła Violet,
ruszając w stronę miejsca gdzie znajdowała się jej przyjaciółka. Thor, Caroline
i Vanessa pobiegli za dziewczyną.
- Loki też tam jest. I
jest... nieprzytomny. O Boże co tam się dzieje?- powiedział Thor, kiedy już
doszli do drzwi.
- Nie wiem. Ale trzeba jakoś
wywarzyć te drzwi. Thor, dasz radę?- zapytała Vanessa.
Gromowładny tylko uśmiechną
się w odpowiedzi, a w jego ręku, w jednej chwili pojawił się Mjölnir. Bóg
zamachnął się i uderzył w przeszkodę, która roztrzaskała się na miliony
kawałków.
- No to wchodzimy.
&&&
Rose siedziała na zimnej
ziemi, trzymając na swoich kolanach, głowę Lokiego. Był zupełnie nieprzytomny.
Po jego gwałtownym wybuchu gniewu i nieoczekiwanym użyciu mocy, dziewczyna była
zupełnie niepewna sytuacji. Nie miała bladego pojęcia o co w tym wszystkim
chodziło. Jak on to zrobił? Przecież... ona ją mu zabrała. Zabrała mu jego
potężną moc. Oczywiście była szczęśliwa, że ją odzyskał, ale pytanie brzmiało:
jak?
- Loki proszę, obudź się!- powiedziała
Rose, opierając swój policzek o głowę chłopaka. Po jej twarzy spłynęła słona
łza. Była już u skraju wytrzymałości. Nie tyle, że znajdowała się gdzieś w
Jotunheimie to jeszcze tyle złego wyrządziła. To było niewybaczalne.
Nagle zza drzwi dobiegł
głośny trzask. A właściwie uderzenie wycelowane było W drzwi. W jednej chwili
metalowe kawałki posypały się na boki, a z dymu wyszli jej przyjaciele. Thor,
Caroline, Vanessa i Violet. Kiedy ją zobaczyli, szybko podbiegli i przytulili
się do niej. Radość jednak szybko zniknęła, kiedy Thor zobaczył Lokiego. Nigdy
nie widział go w gorszym stanie, nawet podczas incydentu w Svartalhaimie. Teraz
był wychudzony, brudny, potłamszony, ranny i nieprzytomny. Wyglądał już jak
trup.
- Co się stało?- zapytał
bóg, z załamaniem w głosie.
- To... dość długa historia
i myślę, że...- zaczęła Rose, lecz przerwało jej głośne chrząknięcie.
Za nią stała uśmiechnięta
od ucha do ucha Amora w towarzystwie Laufeya. Nie wyglądała na zaskoczoną
obecnością Thora.
- No, no, no. Wyczuwam
włamywaczy. Ale żeby się tak z własnej woli wpakować w pułapkę. Nie rozumiem
twojego toku myślenia, Thorze. Ale dziękuje. Ułatwiliście mi to- powiedziała
czarodziejka, a jej zielone oczy zabłyszczały.
- Synu Odyna, czas się
policzyć- powiedział Laufey i ruszył ku Gromowładnemu.
Nareszcie *.*
OdpowiedzUsuńJak zawsze ciekawie... Tylko następnym razem... To taka moja prośba... Dawaj więcej Lokiego i Rose...
Pozdrawiam.
PoLiR
jeju cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuń