Ten ostatni tydzień był dla mnie mega ciężki i to nie z jakiś prywatnych, traumatycznych powodów tylko dlatego, że po prostu miałam bardzo dużo na głowie: sporo sprawdzianów, odpytywań, problemów itd. No wiecie jak to jest, człowiek nie wyrabia i nie wie czasami za co się wziąć jako pierwsze. Ja tak miałam przez ostatnie dwa tygodnie... No ale teraz przez chwile będę mieć spokój :D
Co do poprzedniego rozdziału to bardzo sie cieszę, że Wam się podobał oraz dziękuję również za konstruktywną krytykę :3 Takie słowa pomagają w pisaniu, a ja i tak się cieszę, że wielu osobom tak bardzo podoba się mój styl pisania. Tym bardziej, że jestem w gruncie rzeczy dopiero w 2 gimnazjum i często nie mam nawet jak się mierzyć ze starszymi koleżankami. Ale się uczę :D
No dobrze, dobrze juz nie przedłużając, zapraszam do czytania :3
Lokiego obudziło głośne
trąbienie, dochodzące prawdopodobnie z Sali Tronowej. Nie do końca wiedział co
one oznaczają. Kolejna wojna? Raczej tak szybko by nie nastąpiła, tym bardziej
że ani on, ani Asgard nie mieli kłopotów z żadnym z dziewięciu światów. W
każdym razie z tego co pamiętał. A jeżeli już ktoś by miał do niego jakiś
problem lub chciałby się na nim zemścić raczej nie robił by oficjalnej napaści
na królestwo. Musiałby być chyba największym idiotą we wszystkich dziewięciu
krainach.
Czyli to nie chodzi o niego.
A więc o co? Jakieś święto? Specjalna okazja? Nie, raczej nie zwoływaliby
mieszkańców na ucztę w taki sposób. To nie zgodne z kodeksem.
- Więc co jest przyczyną?-
powiedział do siebie Loki, podnosząc się z łóżka.
Nagle na pokoju Kłamcy
wpadła zdyszana Rose. Była kompletnie przerażona.
- Loki, mamy duży problem-
powiedziała szybko, gwałtownie łapiąc powietrze.
- Co znowu się stało?
Stadko wróżek zaatakowało królestwo?-
zakpił Loki, patrząc z politowaniem na dziewczynę.
- Nie żartuj sobie. To
poważna sprawa. Porwali Thora.
Z twarzy Kłamcy niemal
natychmiast zniknął uśmiech.
- Co?- szepnął, rozglądając
się zdezorientowanym wzrokiem po pokoju.- Kto?
- Nie wiemy. Sif uważa że
stały za tym elfy. Podobno ktoś widział jak atakują Thora srebrzysto włose
stworzenia, bardzo przypominające ludzi. I nawet nie wiem jak udało im się
pokonać tak silną osobę, jaką jest Thor –oznajmiła Rose, siadając z
zrezygnowaniem na łóżku.
- A Valestil?- zapytał
Loki, patrząc uważnie na dziewczynę.
- Co Valestil?
- Gdzie on jest?
Zanim jednak Rose zdążyła
odpowiedzieć do pokoju Kłamcy wkroczyła Frigga w towarzystwie trzech
strażników. W ręku trzymała berło króla.
- Loki. Jak już pewnie się
dowiedziałeś, porwano Thora. Strażnicy rozpoczną poszukiwania, lecz do czasu
jego powrotu Asgard będzie potrzebował króla. Którego tytuł należy się tobie-
powiedziała Frigga, wręczając Lokiemu berło. W tym momencie strażnicy
przyklęknęli, oddając pokłon swojemu nowemu królowi.
Kłamca był zaskoczony.
Nawet nie zdążył sobie uświadomić tego, że teraz to on przejął tron. Ten o
który tak długo zabiegał. Zupełnie jakby w jednej chwili jego cel się ziścił.
- Matko... Zrobię wszystko
co w mojej mocy aby odnaleźć Thora- powiedział Loki, obejmując Friggę. Jednak kiedy
tylko wzrok wszystkich obecnych skierował się w stronę jego matki, na twarzy
Kłamcy pojawił się delikatny uśmieszek. Grę czas rozpocząć.
&&&
Sif była strasznie
zirytowana. Nie mogła uwierzyć, że Thor zaginie, że ktoś go porwie. Kto by miał
z tego jakąkolwiek korzyść? I niespodziewanie odpowiedź sama jej się nasunęła.
Pieprzony Kłamca. To przecież oczywiste. Największy oszust, jakim on jest,
byłby do tego zdolny. Była wręcz pewna, że to była sprawka Lokiego. Teraz już wiedziała
co należy zrobić. Czas zrobić to co bardzo dawno powinno się stać. Powinna
zabić Lokiego.
Bogini ruszyła do Sali
tronowej. W pomieszczeniu panował lekki mrok, w którym tylko tron był idealnie
oświetlony. A na nim siedział Loki. Na jego twarzy gościł irytujący uśmieszek,
wskazujący na to że udało mu się dokonać tego co zaplanował.
- Jak śmiałeś? Jak śmiałeś
porywać Thora, a później bezczelnie zasiadać na miejscu, które tobie nie
przysługuje- krzyknęła Sif, podchodząc bliżej do tronu.
- Nie mam zielonego pojęcia
o czym ty mówisz, Sif. Jestem gdzie jestem, bo taka jest kolejność zasiadania
na tronie. Ktoś musi władać Asgardem póki Thora nie ma. odpowiedział spokojnie
Loki.
- A ciekawe czemu go nie
ma? Może dlatego że postanowiłeś go porwać! A ja cię ostrzegałam. Jeżeli
cokolwiek stanie się osobom na których mi zależy, to zginiesz. Z mojej ręki!-
wrzasnęła bogini, dobywając miecza i ruszając w stronę Kłamcy. Lecz zanim do
niego dobiegła, Loki zniknął. Miał sporą przewagę. Władał magią. Niech szlag trafi jego i jego cholerne
sztuczki magiczne! Przeklęła w myśli Sif, rozglądając się. Nagle poczuła
jak ktoś wytrąca jej miecz z ręki, jednocześnie blokując jej ruchy. Zanim się
obejrzała obok niej stał Loki, a za nim dwóch strażników.
- Nikt nie będzie groził śmiercią
królowi. Kochanie, powinnaś się nauczyć że ze mną się nie zadziera. Nie
porwałem Thora i postaram się go odnaleźć. Jednak ty do czasu w którym nasz
olbrzymek się nie znajdzie, posiedzisz w celi- powiedział Kłamca i przybliżył
się do ucha kobiety.- Myślałem, że jesteś rozważniejsza. Mam nadzieję że lubisz
zimno i smród zgnilizny, bo trafisz do tych mniej luksusowych więzień.
- Pożałujesz tego Loki!
Obiecuję ci to!- warknęła Sif, kiedy strażnicy prowadzili ją w stronę
więzienia. Chwilę później Loki został sam w Sali.
- Wszystko idzie zgodnie z
planem- szepnął do siebie.
- A ty powiesz mi co ty
odstawiasz?- zapytała Rose, która nagle pojawiła się przed czarodziejem. Z całą
pewnością widziała wszystko co się dotychczas działo. A teraz była wściekła.
- O czym ty mówisz? Nie
mogę tolerować tego, że Sif chciała mnie zabić. Chwila odosobnienia dobrze jej
zrobi.
- A tobie dobrze by zrobił
psycholog.
- Kto?- spytał trochę
zdezorientowany Loki. Nie znał się jeszcze zbytnio na tych wszystkich ziemskich
zawodach.
- Człowiek zajmujący się
problemami innych. A ty masz jakiś problem. Próbujesz zniszczyć każdego kto
może ci wejść w drogę. To nie jest zdrowe.
- Ja nie mam żadnego
problemu! Jak coś ci przeszkadza to droga wolna, wracaj na swoją Ziemię-
prychnął Kłamca.
- Nie. Nie w takim
momencie. Nie kiedy mój przyjaciel został porwany, a jego brat zaczyna wariować
przez to że przejął tron. I nie zaprzeczaj. Jesteś jego bratem. To z nim się
wychowywałeś, z nim spędziłeś połowę życia. Powinien być dla ciebie jak brat,
tym bardziej że on cie uważa za członka rodziny. Uważa cię za brata, mimo że
tak często go zawiodłeś, oszukałeś. Nie sądzisz że zasłużył na to aby uważać go
za kogoś ważnego?- powiedziała Rose, łapiąc Lokiego za dłoń. Kłamca aż
podskoczył pod wpływem ciepła jakie przekazała mu dziewczyna.- Nie możesz
ciągle ukrywać tego co czujesz, bo takie zachowanie cię zniszczy, wypali.
Zabijesz część siebie, pozbywając się tych którym na tobie zależy i o których w
głębi duszy się troszczysz. Nie rób tego. Proszę cię.
Dziewczyna spojrzała
uważnie na czarodzieja i bez mniejszego zastanowienia przytuliła go. Był zimny,
jak zwykle. Czuła jak jego serce przyśpieszyło, jak oddech stał się nierówny.
Jednak nie objął jej. Stał wyprostowany, z opuszczonymi rękoma. Nie chciał
znowu powracać do sentymentów. Ta dziewczyna sprawiała, że nie panował nad
sobą, że nie używał rozumu. On... nie mógł jej kochać. Nie umiał. To uczucie...
było mu tak obce, tak bardzo odległe, mimo że tak naprawdę było na wyciągnięcie
ręki. Ale nie mógł go uchwycić. Nie chciał. Pragnął, ale nie.... nie wiedział
co zrobi jak już je posiądzie. To jeszcze
nie ten czas. Pomyślał odsuwając od
siebie Rose.
- Nie rób tego. Ja nie
mogę. Nie teraz. Nie chcę czuć twojego ciepła, które tak mnie irytuje. Dobrze
wiesz jaki jestem. Dla swojego własnego dobra odejdź póki to jeszcze możliwe.
Odetnij się ode mnie, od tego gówna w jakim się znajduje. Nie rób sobie tego-
powiedział Kłamca, ruszając w stronę wyjścia. Nie zdążył jednak odejść. Rose
złapała go mocno za rękę. Kiedy Loki się obrócił zobaczył, że dziewczyna ma łzy
w oczach. Jej wargi drżały, a twarz stała się czerwona.
- Nie rób mi tego. Nie
zostawiaj po raz kolejny. Przestań udawać, że nic tam nie ma- powiedziała,
dotykając czarodzieja w miejsce w którym znajduje się serce. Kłamca otworzył
szerzej oczy i na chwilę wstrzymał powietrze.
****
Nie bijcie za końcówkę XD