I kolejny rozdział... Ale przed ostatni przed moim wyjazdem (następny wstawię w środę). Później będziecie się mogli spodziewać rozdziału jakoś po 20 sierpnia. Trochę późno, ale wyjazdy mi się tak "niefortunnie" układają. Ale wierzę, że wytrzymacie :*
Szczerze to piszę jeszcze jedno opowiadanie (już nie o Lokim) i jestem ciekawa czy nie opublikować go w postaci bloga, tak jak w tym przypadku. Chyba musze to jeszcze przemyśleć. Zaczerpnę opinii kolegów i wtedy podejmę decyzję. Ale wydaje mi się że jakoś we wrześniu lub w październiku bedziecie mogli odwiedzać nowiutki blog Darky z zupełnioe innego rodzaju opowiadaniem :D
A teraz zapraszam do czytania :D
Loki od dobrych dwóch dni
nie spał. Bo nie mógł. Wszystkie myśli kotłowały mu się w głowie, całkowicie
uniemożliwiając skupienie się na jakiejkolwiek czynności. Wpadał w coraz
większe załamanie. Już nawet nie chodziło o sytuację w jakiej obecnie się
znajdował, nie o to że jego ojciec z powrotem ożył, nie o to że bardzo
prawdopodobne że w najbliższych dniach spotka go śmierć. Nie to go wyprowadzało
z równowagi. Nie mógł znieść myśli, że Rose... że ona, po tym wszystkim co jej
powiedział, co dla niej zrobił... chciała go zabić. Zemścić się. Ale za co? Za
to, że wygłosił jakieś kłamstwa o tym „że nic dla niego nie znaczy”? Jak mogła
w to tak łatwo uwierzyć? I co teraz będzie?
Kłamca przeczesał dłonią
swoje kruczoczarne włosy, teraz brudne od kurzu. Jego palce złapały za parę
pojedynczych włosków, ciągnąc je z całej siły. Bolało, ale czym jest ból
fizyczny w porównaniu z tym psychicznym? Tym z którym walczy przez całe
życie... Chłopak opuścił rękę, znowu rozpoczynając tarcie paznokciami o
wewnętrzną część ręki, tuż przy palcach. Krew znowu leciała. Loki posiadał
wiele rodzajów fobii... Tą najczęściej się pojawiającą była właśnie nerwica
natręctw. Nikt w królestwie nie wiedział, że Kłamca ma problemy tak ludzkiego
kalibru. Zaczął to odczuwać po zetknięciu z Lodowym Olbrzymem. Od tego momentu
maniakalnie próbuje wyeliminować uczucie brudu, tego niebieskiego koloru który
zagościł na jego rękach. Ale nie umie. Ostatnimi czasy ta obsesja się
pogłębiła. Z dnia na dzień nie cierpi siebie coraz bardziej i bardziej.
Nagle do celi Lokiego
weszła Amora w towarzystwie jakiegoś olbrzyma i Rose. Kiedy zobaczyła w jakim
stanie znajduje się Kłamca, zaczęła się śmiać.
- Hahahhahaha! Powiedzmy,
że zawsze czekałam aby zobaczyć cię w takiej depresji. Ten widok sprawia mi
niezmierzoną przyjemność- powiedziała.- A teraz może wyjaśnię po co tu
przyszliśmy. Twoje cierpienie jest dla mnie bardzo kojące, więc postanowiłam
się trochę zabawić. Glok! Rose! Przywiążcie go!
Lodowy Olbrzym wraz z
czarodziejką podeszli do chłopaka i związali go mocno łańcuchami. Loki poczuł
ostre pieczenie na całym swoim ciele. Wręcz wypalało mu to skórę.
- Ach no tak, zapomniałam
wspomnieć, że nasączyliśmy te łańcuchy jadem.– szepnęła do ucha Kłamcy, Rose.
- Miło...- wydukał Loki,
patrząc ze wściekłością w stronę dziewczyny.
- No to chyba czas zacząć
przedstawienie- powiedziała Amora, odchodząc na bok.
Przed chłopakiem pojawił
się obraz.
Widniało na nim małe dziecko, niemowlak. Miało ciemne włoski i duże,
zielone oczy. Ułożone było na rękach Friggi. Obok niej stał Odyn i 4-letni
wówczas- Thor.
- Synku, to jest Twój braciszek, Loki- powiedziała kobieta.
Blondynkowi zaiskrzyły światełka w oczach. Spojrzał uważnie na niemowlaka, po
czym ostrożnie wziął go na ręce.
- Teraz jesteś moim młodszym braciszkiem. Obiecuję ci, że zawsze będę
się tobą opiekować. Zawsze- powiedział Thor.
Obraz się urwał. Rozpoczął
się drugi „film”.
Na nim znajdowali się Loki i
Thor w młodym wieku. Wtedy byli tacy beztroscy, tacy „normalni”. Nie było
między nimi rywalizacji, nie myśleli o tronie. On nie myślał o władzy. Obok
„braci” stał Odyn. Dumny i majestatyczny. Na jego twarzy widniał uśmiech. Właśnie
przed chwilą bawił się ze swoimi synami.
- Chłopcy!- zwrócił się do Lokiego i Thora.- Pamiętajcie, że zawsze
musicie się trzymać razem. Bez względu na to co będzie się działo, powinniście
siebie nawzajem chronić. Dobrze?
- Obiecuję tato- odpowiedział blondynek.
- Ja też- dodał cicho czarnowłosy.
I znowu się urwał. Kolejne
wspomnienie.
Przed nimi znajdowała się wielka, majestatyczna trumna. W niej leżał
Odyn. Był blady i zimny, a jego twarz spowiła powaga. Obok niego znajdowała się
druga mogiła. W niej znajdował się Thor. Nie był to już ten radosny chłopak ,
którego Loki tak dobrze znał. Był... martwy. Tak samo zimny, jak jego ojciec.
Obydwaj zostali zamordowani.
Koniec filmu trzeciego.
Loki wpatrywał się w
wyświetlane obrazy z narastającym osłupieniem. Nie chciał przywoływać dawnych
wspomnień, niezależnie od tego jak bardzo miłe one były. Po prostu nie chciał.
Ale fakt, że... Thor i Odyn nie żyją, sparaliżował go. Przecież to nie możliwe.
Nie ma go w Asgardzie zaledwie parę dni, a ich już ktoś zamordował? Przez wiele
lat nienawidził Gromowładnego, za to że był faworyzowany, że był od niego we
wszystkim lepszy. Ale ostatnio... Ostatnio ich stosunki się polepszyły. Nie
pałał może do niego jakąś gorącą miłością, jednak było już między nimi lepiej.
A Odyn? Owszem okłamał go. Owszem skrywał przed nim jego prawdziwe pochodzenie,
wykorzystując go do własnych celów. Często również faworyzował Thora. Jednak
kiedy Loki zobaczył jego zimną, ,martwą twarz, coś w nim drgnęło. Jakieś
uczucia. A może po prostu współczucie? Choć w sumie... to też jest uczucie.
Po jego policzku spłynęła
łza. Gorzka łza. Nie wiedział czemu płacze... Przecież „mu nie zależy”. Ale za cholerę nie umiał tego powstrzymać.
Rose patrzyła na wszystkie
wydarzenia z równym przerażeniem co Loki. Thor był dla niej przyjacielem, a
Odyna szanowała za to co zrobił dla Asgardu. Oni nie powinni umrzeć. Nikt nie
powinien zabijać tak dobrych ludzi. To nie było fair.
Po zakończeniu „slajdów”,
dziewczyna zaczęła patrzeć na Kłamcę. Był zszokowany. Po raz drugi chyba, na
jego twarzy można było wyczytać osłupienie i żal. Aż jej się szkoda zrobiło
kiedy zobaczyła tą pojedynczą łzę, na policzku Lokiego. Nie widziała jak
płacze. To był bolesny widok. Poczuła jak serce, wcześniej omotane złością,
zaczyna się ściskać w współczuciu. Teraz nie wiedziała co ma robić. Nie
wiedziała czy dobrze zrobiła, zawierając pakt z Amorą. To ona zabiła jej
przyjaciela. Zabiła syna i ojca.
Blond włosa czarodziejka
cały czas była rozbawiona. Kiedy zobaczyła tak głęboką dla niej, rozpacz
Lokiego, nie mogła się powstrzymać od śmiechu. W końcu nie codziennie spotyka
się tego typu widoki.
- Rose!- krzyknęła do
Ziemianki, stojącej po drugiej stronie pomieszczenia.- Ja wychodzę, za to ty
pobawisz się trochę z Lokim. Myślę, że wygląda zbyt dobrze. Glok zostanie i
popatrzy jak sobie radzisz.
Czarodziejka podeszła do
Olbrzyma i zbliżyła się do jego ucha.
- Jak będzie zbyt
delikatna, to ty przejmiesz pałeczkę- szepnęła i wyszła z pokoju, trzaskając
za sobą drzwiami.
Glok wręczył Rose bata,
zrobionego z twardego metalu. Dziewczyna patrzyła się na narzędzie z zupełną
dezorientacją. Nie wiedziała co ma w tym momencie zrobić. Przecież ona pozbawi
Lokiego części skóry, kiedy użyje tego ustrojstwa.
- No dalej!- krzyknął
Olbrzym, ustawiając Kłamcę, tyłem do czarodziejki, tak aby mogła celować w
blade plecy. Chłopak ostatniego czasu bardzo schudł, uwidocznione były jego
żebra oraz kręgosłup. Nie wyglądał zdrowo.
- Zaczynasz, czy mam to
zrobić za ciebie?!- wydarł się ponownie Glok.
Dziewczyna nie miała
wyboru. Gdyby to Olbrzym przejął bata, byłoby już po Lokim. Rose mocno
zamachnęła się i uderzyła głośno o plecy Kłamcy. Ten warknął z bólu, wyginając
się nienaturalnie do przodu.
- Jeszcze cztery-
powiedział uśmiechnięty gigant, mocniej ściskając chłopaka za ręce.
Czarodziejka zamknęła oczy.
Pierwsze uderzenie- Wrzask…
Drugie uderzenie- Krzyk…
Trzecie uderzenie – Warknięcie…
Czwarte uderzenie- Cisza…
Rose otworzyła oczy. Loki, wręcz wisiał na rękach Olbrzyma. Na
jego plecach nie było dużej warstwy skóry, prześwitywały niektóre kości. Całe
„mięso” znajdowało się teraz na bacie. Było odrażające. Dziewczyna upuściła
metalowe narzędzie i wybiegła z pomieszczenia. Nie mogła patrzeć na to... Po
prostu nie mogła. To co zrobiła... było straszne! Niewybaczalne... On na to nie
zasłużył.
Rose pobiegła w stronę
pokoju Amory. Powinna z nią porozmawiać. Tak jak oczekiwała, czarodziejka
siedziała właśnie na swoim łóżku, przeglądając jakąś gazetę.
- Amora! Dlaczego zabiłaś
Thora? Tego chyba nie było w planie?
- Nie zabiłam go. Sama
stworzyłam ostatni obraz. Thor nadal żyje. Odyn już jednak nie- odpowiedziała
blondynka, przewracając obojętnie strony czasopisma.
- Po co?
- A powiedz mi, jak często
widzi się załamanego Kłamcę? Ja nie marnuję takich okazji.
- A nie mogłaś go sama
ukarać batem?- zapytała rozżalona dziewczyna.
- Przecież chciałaś zemsty.
Patrzenie na jego cierpienie powinno ci sprawiać przyjemność, a nie ból! Czyżbyś
zmieniła zdanie?- odpowiedziała Amora, podnosząc wzrok, znad gazety.
Rose, chwilę milczała.
Trochę jej się żal zrobiło Lokiego, nie zaprzeczy. No bo w sumie nie miała
pewności czy aby na pewno ją zdradził. To była tylko teoria Amory. A może to co
usłyszała, było kłamstwem? Jedynie próbą zamydlenia Thorowi oczu? Tak! Z
pewnością! Ale to by oznaczało, że to ona wykorzystała Lokiego, że to ona się
nim posłużyła, aby spełnić swoją nieuzasadnioną zemstę. Musi jakoś wszystko
naprawić, musi uratować chłopaka. A to oznacza, że musi kłamać.
- Nie, nie zmieniłam.
Nienawidzę go. A teraz... chyba te 5 batów to było trochę za mało, czas
poznęcać się nad nim psychicznie- powiedziała Rose, uśmiechając się do Amory.
Ta odwzajemniła uśmiech.
Dziewczyna wyszła z pokoju
i ruszyła w stronę pomieszczenia w którym znajdował się Loki. Przed drzwiami
zastała Gloka, który wycierał chustką ręce z krwi. Krwi Lokiego.
- Ja... Przyszłam do
Kłamcy. Myślę, że powinien jeszcze trochę pocierpieć- powiedziała Rose,
patrząc Olbrzymowi prosto w oczy. Nie mógł wyczuć kłamstwa. Ten zaśmiał się
szyderczo, przepuszczając dziewczynę.
Czarodziejka weszła do
pokoju. Przed nią leżał Loki, bez koszuli, cały w krwi. Jego plecy wyglądały
jeszcze gorzej, niż je zostawiła, a twarz była pokryta wieloma ranami. Włosy
chłopaka lepiły się od brudu, a jedna ręka wygięta była w tak nienaturalny
sposób, że dziewczynie aż się niedobrze zrobiło na ten widok.
Podeszła szybko do Kłamcy,
patrząc na niego z przerażeniem.
- Loki...
+ Dawno narysowany przeze mnie Loki, który wygląda jak Avatar XD (zdjecie robione kalkulatorem)